CZERWIEC

Czerwiec jest moim ulubionym miesiącem, szczególnie gdy wychodzi słońce i obdarza rzeczywistość milionami poblasków, lśnień i barw. W mojej pamięci zachowało się wiele meczy, wypraw rowerowych, wędrówek na Mazurach i w Tatrach, gdy nad głową pojawiał się wielki błękitny baldachim, wypełniony okrzykami i świstami skrzydeł jeżyków. Doskonale zapamiętałem ów moment, gdy kiedyś byłem na boisku szkolnym, a ptaki te latały nisko, zataczały wielkie kręgi, odlatywały na chwilę, by wrócić z jeszcze większym zamachem. Wtedy piękna pogoda była elementem sielskiego dzieciństwa, gdy organizm tętnił zdrowiem, a każdy oddech był jak haust krystalicznie czystej, zimnej wody. Teraz to zmieniło się i odczuwam każde wahanie pogody, a szczególnie te momenty, gdy deszczowa aura zaczyna zanikać, a słońce lśni w pełni majestatu. Zapamiętałem też momenty, gdy pływałem w wielu jeziorach i czasem kładłem się na wodzie w bezruchu na plecach i kontemplowałem błękit, albo przesuwające się wolno po niebie czapy jasno oświetlonych cumulusów. Takie szczęśliwe chwile docenia się dopiero po latach, gdy przewali się już większość życiowych burz i sztormów, a pamięć zacznie podsuwać obrazy z przeszłości. Światło i barwa są bardzo ważne w naszej egzystencji i niosą ze sobą poprawę nastroju, przydają energii i wigoru, za co odpowiedzialna jest głównie naturalna witamina D. Oczywiście są też ludzie, którzy z powodu kłopotów zdrowotnych unikają słońca i wyczekują chłodniejszych dni. Pamiętam opowieść mojego serdecznego przyjaciela, od wielu lat żyjącego w Polsce, który podczas powrotów do ojczystej Grecji  musiał ratować się siedzeniem w wannie z chłodną wodą. Jego serce nie tolerowało też upałów, a zdawać by się mogło, że południowcy są w szczególny sposób uodpornieni na taką aurę. Jest jeszcze jeden element, który dochodzi wraz z wiekiem – coraz większa alergizacja i konieczność zażywania tabletek przeciwhistaminowych, które dają chwilową ulgę. Od kwietnia coraz więcej pyłków pojawia się w powietrzu, co przeszkadza w oddychaniu pełną piersią, jak w czasach młodości. Ludzie myślą, że mają nieograniczony kredyt lat i zdrowego bytowania, a tymczasem jesteśmy bardzo delikatnymi organizmami, które z wiekiem coraz gorzej sobie radzą z agresją czynników atmosferycznych. Jak by jednak nie było największą wartością jest samo życie, które ma swoje fazy, lepsze i gorsze okresy, chwile rozpaczy i ekstazy. Dzisiaj mój nastrój jest ekstatyczny, mający w sobie coś chmurnego anielskiego włosia i niechaj mnie nie opuszcza przez wiele, wiele dni…

1 komentarz

  1. Danuśka said,

    2021/06/05 @ 14:20

    Też lubię czerwiec od zawsze. Dlatego właśnie w czerwcu, wiele lat temu – braliśmy ślub. Nas już nie ma, ale czerwiec nadal bardzo lubię.


Dodaj odpowiedź do Danuśka Anuluj pisanie odpowiedzi