Mam dosyć duży zbiór znaczków pocztowych z przedstawieniami ptaków, choć dawno mam już za sobą młodzieńcze ekscytacje tym hobby. Nowe meble w moim pokoju i możliwość poukładania wszystkiego od początku, spowodowały, że wyciągnąłem też klasery z innych szaf i ulokowałem je na nowym miejscu. Przy okazji rzuciłem okiem na moje zbiory, spośród których na uwagę zasługuje zestaw znaczków z ptakami i liczne serie z wizerunkami i zdarzeniami związanymi z Janem Pawłem II. Technika druku i powielania posunęła się bardzo do przodu i nawet malutkie kraje emitują duże ciągi tematyczne. W moim klaserze na pierwszych stronach jest barwna seria z niewielkiej Gwinei Równikowej, przedstawiająca niezwykłe ptaki z całego świata, a więc amazońskie tukany i australijskie kukabury, drobne ptaki kanarkowate, zielono-żółte papugi, zimorodki, różne wikłacze, jest też szczygieł i ptak altanowy, biały gołąb i pleszka, a także puchacz, jakaś dziwna, egzotyczna sowa i koliber. Papugi pojawiają się też na dwóch moich seriach z Kambodży, a niezwykle urodziwe, może trochę wydłużone przedstawienia różnych żołn, dzierzb i srok prezentuje edycja z Wietnamu. Mam też bardzo ładną polską serię, która w czasach, gdy miałem naście lat była obiektem moich pożądań filatelistycznych. Gdy handlowałem znaczkami z kolegami, czasem trafiały mi się pojedyncze cząstki z tego zestawy, ale cała seria była wtedy dla mnie za droga. Teraz pewnie ma sporą wartość i przedstawia: dzięcioła zielonosiwego, sójkę, wilgę, dudka, podróżniczka, czyżyka, sikorę bogatkę i ziębę. Z kolei znaczki z Paragwaju prezentują różnorodność ptaków Ameryki Południowej, spośród których wyróżnia się zdumiewający dzięcioł w kolorze lusterek naszej sójki, a więc granatowo-biały, z elementami błękitu i z kontrastową czerwoną głową. Inna moja polska seria ukazuje ptaki mniej zgrabne, mające jakiś nadmiar, a to nieproporcjonalny dziób, jak u bekasa, a to duży tułów jak u cietrzewia i głuszca. Jest też stadko batalionów, kuropatwy, gołąb grzywacz, bażant i ślicznie ubarwiony kaczor naszej kaczki krzyżówki. Przy tej serii eksponuję znaczek z Ruandy, który także w czasach mojej podstawówki miał wielkie wzięcie u młodych kolekcjonerów. To jest przedstawienie lądującego czarno-czerwonego ptaka afrykańskiego, którego tożsamości do dzisiaj nie rozszyfrowałem. Ciekawe są też znaczki z krajów Ameryki Środkowej, w tym przede wszystkim z Karaibów. Mam zatem serie różnych ptaków z Nikaragui oraz kolibrów z wysp św. Tomasza i Książęcej, Barbadosu i Trynidadu i Tobago. Jest też ciekawy zestaw z Rumunii, przedstawiający ptaki europejskie, w tym te najbarwniejsze i dziwną odmianę różowawej wrony. Sporo ptaków drapieżnych pojawia się na znaczkach szejkanatów arabskich, niewielkich wysp Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego, ale są one też na seriach japońskich, chińskich, laotańskich i koreańskich. Jedne z ciekawszych rysunkowych stylizacji ptaków znajdziemy na walorach z Mongolii, Gabonu i Węgier. Na znaczku z blokiem z Nowej Zelandii jest dynamiczne przedstawienie pingwina cesarskiego, a seria kubańska prezentuje skrzydlate zwierzęta wymarłe, w tym słynnego dronta dodo z Mauritiusu. Jakież to kiedyś były handle – siadaliśmy z kolegami, czasem też i koleżankami, na schodach klatek schodowych i godzinami wymienialiśmy się pojedynczymi znaczkami i całymi seriami. Przepuszczaliśmy przechodzących ludzi i dalej toczyliśmy spory czy dana seria ma tę samą wartość co inna, właśnie wymieniana. Z racji tego, że mieszkaliśmy w małych mieszkaniach, na osiedlu Błonie, klatki schodowe służyły nam jako miejsce tych różnych transakcji filatelistycznych. Dzisiaj niektórzy z tych handlujących są już po drugiej stronie życia, może w lepszym świecie, a może po prostu w nicości. Ryśka z czwartego piętra zabiła postępująca choroba kości, mięśni i stawów, Wojtek i Andrzej popełnili samobójstwo, inny Andrzej zamarzł pijany na jakiejś ławce. Miras chodzi po mieście od knajpy do knajpy, a jego syn siedzi w więzieniu za morderstwo. Inni poszli do szkół, na studia, gdzieś przepadli pośród świata. Jakież było moje zdumienie, gdy idąc Piątą Aleją w Nowym Jorku spotkałem dawnego kolegę z podwórka, z którym wiele razy wymieniałem się znaczkami. Przesiedzieliśmy całe popołudnie w jakiejś restauracji i wróciliśmy też myślami do tamtych naszych ekscytacji. Może na emeryturze wrócę do zbierania znaczków pocztowych, ale teraz inaczej już do tego podchodzę. Kiedyś fascynowały mnie kolory, egzotyka, znak wodny, a teraz znaczek jest dla mnie interesujący, gdy pobudza moją wyobraźnię pisarską. Stąd ten zapis, który znacznie pewnego dnia poszerzę w pisanej książce o moich młodych latach.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…