
Nikos Chadzinikolau (1935–2009) był wielkim darem dla kultury polskiej. Gdyby mieszkał w Grecji należałby zapewne do czołówki pisarzy tego kraju, ale nie wykonałby swojej dziejowej misji. A przecież kiedy pojawił się w Polsce wszystko zdawało się być przeciwko niemu – zimny klimat, trudny do przyswojenia język i atmosfera podejrzeń, niewiary w dobre ludzkie intencje. Wszystkie przeszkody pokonywał z olimpijską sprawnością, nauczył się języka, wraz z Paulosem Raptisem zawojował sceny w całym kraju, skończył studia polonistyczne i podjął pracę jako nauczyciel języka polskiego w szkole średniej. Nie zrywał jednak więzi z Grecją i gdy tylko stało się to możliwe, jeździł tam by promować kulturę polską. U nas zaszczepiał greckie obyczaje i folklor, tłumaczył książki, promował (między innymi Eleni), a w słonecznym kraju niósł wieść o północnej krainie, jej literaturze i ludziach. Tak zgromadził ogromny dorobek, który może śmiało konkurować z największymi osiągnięciami w obu krajach. Opublikował przecież ponad sto książek, w tym 30 tomów poezji, dwie powieści, naukowe opracowanie literatury nowogreckiej 1453–1983, tłumaczenia Iliady Homera, Mitów greckich, Bajek Ezopa, Erotyków Safony, dramatów Sofoklesa (Antygona, Elektra, Król Edyp) i Greka Zorby Kazantzakisa, był inicjatorem i edytorem Białej i Kolorowej Serii Poetyckiej (151 tomów), zorganizował ponad trzydzieści wielkich Listopadów Poetyckich, otrzymał wiele odznaczeń i wyróżnień, w tym Złoty Krzyż Zasługi, Order Aleksandra Wielkiego i Order Uśmiechu. Po stronie greckiej jest nie mniej zasług i osiągnięć, starczy tylko powiedzieć, że przetłumaczył na grecki Baśnie polskie, antologię poezji polskiej i wybory wierszy noblistów – Szymborskiej i Miłosza. Cóż zatem jeszcze mógłby zrobić jeden człowiek, cóż mógłby zrobić taki człowiek jak Nikos. Odpowiedź jest tylko jedna – jeszcze zwiększyć tempo, jeszcze poważyć się na coś niewyobrażalnego. Napisał zatem i obronił na Uniwersytecie Adama Mickiewicza doktorat o powstaniu greckim 1821 roku, a potem książkę habilitacyjną o greckim nobliście Elitisie, a jednocześnie… przełożył wielką epopeję Homera.

Jednym z fundamentów literatury światowej jest wielka tragedia grecka, kojarząca się przede wszystkim z dziełami Ajschylosa, Eurypidesa i Sofoklesa. Ten ostatni żył w Atenach w latach 496–406 p.n.e. i wedle tradycji napisał 123 tragedie i dramaty satyrowe. Do naszych czasów dochowało się tylko siedem tragedii – Ajas, Antygona, Trachinki, Król Edyp, Elektra, Filoktetes, Edyp w Kolonie – oraz duży fragment dramatu satyrowego Tropiciele. Nikos Chadzinikolau podaje, że: Jako syn bogatego płatnerza, Sofillosa, otrzymał staranne wykształcenie (muzyczne, aktorskie, taneczne, sportowe). Już jako szesnastoletni chłopiec po bitwie pod Salaminą przewodził chórowi, grając na lirze i tańcząc pod Pomnikiem Zwycięstwa. Był przystojny i skromny, łączył harmonię ducha i ciała (kalokagathia), cieszył się powszechną sympatią. Brał czynny udział w życiu publicznym, szczególnie w okresie rozkwitu Aten za czasów Kimona i Peryklesa. Jego zasługi dla dramatu są bezsporne – wprowadził trzeciego aktora, zwiększył liczbę chórzystów z dwunastu do piętnastu, ograniczył rolę chóru, rozszerzył dialogi, rozbudował akcję, wprowadził też dekoracje sceniczne i zrównoważył w dialogach elementy epiczne z lirycznymi. Wprowadził też dłuższe przerwy muzyczne, zerwał z tradycją monotematycznych tetralogii, dzięki czemu każda tragedia stała się zamkniętą całością. Na początku 1998 roku ukazały się w Polsce w nowym przekładzie Nikosa Chadzinikolau trzy najważniejsze dramaty Sofoklesa – Antygona, Elektra i Król Edyp. Autor przekładu dobrze znany był polskiemu czytelnikowi, bo przecież sam był poetą i prozaikiem z ogromnym dorobkiem i tłumaczem wielu poetów, między innymi Safony, Kawafisa, Seferisa, Elitisa, Ritsosa, Antoniu, Tsukadosa, Theofilu. Tłumaczył też Kazantsakisa, wydał antologię współczesnej poezji greckiej pt. Nowe przestrzenie Ikara (trzy wydania, ostatnie – 1985). Był też współpracownikiem encyklopedii, twórcą antologii poezji polskiej w Grecji i autorem przekładów książek poetów polskich na język grecki, między innymi Miłosza i Szymborskiej. Opublikował także krytyczne opracowanie na temat literatury nowogreckiej, był niestrudzonym organizatorem corocznych Międzynarodowych Listopadów Poetyckich w Poznaniu, przyjacielem poetów i pisarzy, muzykiem, pieśniarzem i aktorem, człowiekiem instytucją w Wielkopolsce. W Antygonie Chadzinikolau zastosował nowatorskie ujęcie starożytnego tekstu, dlatego czyta się ten przekład jak nowe, do tej pory nieznane dzieło. Polscy autorzy przekładu nigdy nie poznali języka greckiego w takim stopniu jak Nikos, nigdy nie zrozumieli do końca lingwistycznych niuansów. Może dlatego tekst Sofoklesa w przekładzie Chadzinikolau tętni życiem, jest niezwykle plastyczny i pełen tragicznej głębi. Translator zachował w tekście sens oryginału, niczego nie uronił z precyzji myślowo–językowej i doskonałości sfery wyobrażeniowej. Wprowadził nowe określenia– zamiast epeisodion napisał scena, a zamiast parodos i stasimon – chór. Zdaniem tłumacza antyczne terminy utrudniają percepcję, a poza tym nie są tak istotne dla współczesnego czytelnika. Hajmona zastąpił Chadzinikolau Aimonem, bo taka jest pisownia i wymowa grecka. Wprowadził też akty, co jest zgodne z Arystotelesowską teorią budowy tragedii. Dzięki tym zabiegom sztuka zyskała nowy wymiar i stała się bardziej współczesna. Podobne zabiegi zastosował Chadzinikolau w przypadku przekłady Elektry i Króla Edypa. I te dramaty czyta się znakomicie w nowej polskiej wersji, a porównując je z poprzednimi przekładami czytelnik uświadamia sobie ile w nich było przeinaczeń i ile niepotrzebnych zawiłości językowych. Chadzinikolau ma znakomite wyczucie języka polskiego i potrafi znaleźć taki ekwiwalent słowny, że czytelnik ma wrażenie jakby dramaty te zostały napisane po polsku. Cierpiąca katusze Elektra, podstępna Klitajmestra i mściwy Orestes są postaciami żywymi, pulsującymi ludzkimi namiętnościami, a Lajos i Jokasta oraz ich nieszczęsny syn Edyp zdają się mieszkańcami jednego z wielkich miast dwudziestego stulecia. Chadzinikolau tak przekłada Sofoklesa, żeby czytelnik niczego nie uronił z piękna oryginału, a zarazem by miał wrażenie, że dobrze zna tych bohaterów. Wielkość dramatu greckiego polega na tym, że stworzył postacie rozpoznawalne w każdym czasie i każdej przestrzeni, że uwiecznił sytuacje rozpoznawalne dwa i pół tysiąca lat temu, w czasach Jana Kochanowskiego i Adama Mickiewicza, pod koniec dwudziestego wieku i – zapewne – za następne dwa i pół tysiąca lat. Chwała Nikosowi Chadzinikolau i Oficynie Wydawniczej GMP, że przybliżyła u końca drugiego milenium polskiemu czytelnikowi tragedie, które stale bolą, ale też uczą humanizmu, pokazują postawy i jaźń człowieka w ich najgłębszych impulsach, żądzach i wewnętrznych zawiłościach.

Safona powszechnie uważana jest za najwybitniejszą poetkę starożytnej Grecji. Data jej urodzin jest trudna do ustalenia, Nikos Chadzinikolau zdecydował się podać w swoim wstępie lata 628–568. Pewnym jednak jest, iż żyła na przełomie VII i VI wieku p.n.e., w Mitylenie na Lesbos, gdzie prowadziła szkołę dla dziewcząt z arystokratycznych rodzin. Swoje rodzinne miasto opuściła tylko podczas rozruchów rewolucyjnych i udała się do rodziny na Sycylię. Gdy walki ucichły powróciła na Lesbos i tam zmarła. Ze swoimi młodymi uczennicami związała się namiętną przyjaźnią. Od śmierci Safony datuje się coraz gwałtowniejszy rozwój legendy, mówi się więc o lesbijskiej miłości do dziewcząt, o uczuciu do legendarnego Faona i o samobójczym skoku do morza ze Skały Leaukadyjskiej. Safonę wielbili i podziwiali między innymi: Salon, Pindar, Teokryt, Platon, Sokrates, a także Horacy, Owidiusz, Katullus, Petrarka, Boccaccio, Byron, a z Polaków między innymi Jan Kochanowski i Maria Pawlikowska–Jasnorzewska. Ta niezwykle subtelna poetka stawała się nawet inspiracją dla wielu twórców. Alessandro Verrie napisał powieść pt. Przygody Safony, poetki z Mityleny, którą stylizował na przekład dopiero co odkrytego manuskryptu greckiego. Publiczność uwierzyła mu i dopiero wielki rozgłos utworu, zmusił pisarza do odkrycia kart. Franz Grillparzer i pisarz hiszpański Victor Balauer poświęcili poetce swoje dramaty, Charles Gaunod – operę. Znany też jest powszechnie poemat Giacoma Leopardiego pt. Ostatnia pieśń Safony. Poezja matki liryki greckiej należy do najsubtelniejszych, najbardziej delikatnych, a przy tym jest nienaganna pod względem warsztatowym – doskonale mieści się w ramach zakreślonych przez tradycję wierszowanej modlitwy, epitalamium, żałobnej pieśni. Safona – najogólniej – opiewa wolność i piękno, zachwyca ją czułość i delikatność, skarży się na złego kochanka i nie pamiętającą przyjaciółkę, którzy nie odwiedzają domu. Potrafi dostrzec subtelne cienie i błyski powstające na przedmiotach, w gorących słowach zwraca się do bogów i prosi ich o łaskawość. Jej poezja raz jest czysta jak pieśń spełnionej miłości, płynąca swobodnie ponad wyspami, a innym razem przypomina krystalicznie czystą, utuloną w żalu pieśń pogrzebową. Jak na poetkę z tak odległej przeszłości, legitymuje się Safona umiejętnościami wypowiadania myśli w niezwykle kunsztowny sposób. Potrafi bezbłędnie określić i nazwać stan w jakim się znajduje, potrafi wypowiedzieć kilka zdań, w których zawiera się esencja chwili życia, istnienia i miłości. Nie ma dla niej zakazanych obszarów, nie ma miejsc, których nie dotykałaby swą myślą i pieśnią. Porusza się pośród krajobrazów rodzinnej wyspy, wędruje poprzez mroki Hadesu i momentalnie potrafi przenosić się w spirale tajemniczych przestrzeni snu. Wszystko zdaje się u niej płynąć, falować; rzeczywistość i gra uczuć zdumiewają poetkę i wprawiają w dziwny, nostalgiczny nastrój. Safona przypomina grecką kitarę, która przy dotknięciu strun wydobywa dźwięk piękny, czysty i subtelny jak wilgoć płynąca od morza. A przy tym jest to też poezja pełna mądrości, rozsądnych rad, napomknień i uwag kierowanych ku młodszym towarzyszkom, nieroztropnym braciom, wreszcie ku córce – Kleis. Najpiękniejszą częścią dorobku Safony jest poezja miłosna. Te delikatne, subtelne jak hiacynt liryki są niczym łzy greckiej ziemi – wspaniałe, pełne czułości i wylewności typowo egejskiej. Gdy się je czyta ma się wrażenie, że kochankowie właśnie się obejmują, że właśnie zbliżają usta i zaczynają falować. Ona wtedy mówi: To dobrze, ze przyszedłeś./ Tak bardzo cię pragnęłam./ I znów rozpalasz płomień/ w moim sercu. On (albo ona) odpowiada: Szlachetna, fiołkowowłosa Safo,/ Pieśniarko o słodkim uśmiechu,/ wstyd mi przeszkadza powiedzieć to,/ czego pragnę. Chadzinikolau potrafił znakomicie oddać język greckiego oryginału. Polacy przez długi czas skazani byli na przekład z angielskiego dokonany przez J. Brzostowską, jakże daleki od pierwowzoru, poprawiony potem szkolarsko przez J. Danielewicza. Dopiero w nowym przekładzie Safona lśni pięknem greckiej, misternej amfory, wyłowionej z morza po tysiącach lat. I dopiero taka zachwyca, zniewala i pobudza grzeszną wyobraźnię…
Grecki kochanek, grecka kochanka – iluż marzyło o nim i o niej. W świadomości pokoleń utrwaliło się przekonanie, że mieszkańcy Południa są gorący i miotają nimi ogniste żądze, że potrafią dla miłości poświęcić wszystko. Tak jak
Grek Zorba wiedzą jak krążyć wokół kochanki, zdobywać ją różnymi sposobami. Ich miłość rozgrywa się w parne noce, na łonie natury, pod gwiazdami i jest niemal kosmicznym połączeniem przeciwstawnych energii. Wtedy dzban wina i ciepło ciał uczestniczą w tajemnym rytuale obłaskawiania śmierci i goryczy przemijania. Miłość jest dla Południowców jak narkotyk i muszą oni stale zaspakajać swoje żądze, bo bez tego nie mogliby żyć. Olśniewającym zapisem tych erotycznych perypetii i uniesień Greków jest ich poezja, w której zawsze miłość była najważniejszym tematem, stanowiła oś dysput i opisów, a nade wszystko nadawała sens światu i obecności w nim człowieka. Niestrudzony translator literatury greckiej Nikos Chadzinikolau przygotował wydane luksusowo wiersze i aforyzmy jego rodaków orbitujące wokół najważniejszego z ludzkich uczuć. W książce znalazły się utwory Archilocha, Alkmana, Mimnermosa, Stezychora, Alkajosa, Safony, Ibikosa, Anakreonta,Nossisa, Kallimacha, Asklepiadesa, Meleagera, Filodemosa, Stratona, Rufinusa, Palladasa, Makedoniosa, Pavlosa Kiru, Agatiasa, Joannisa Geometrisa, Teodora Prodromosa, Dionisiosa Solomosa, Kostiasa Palamasa, Konstantinosa Kavafisa, Angelosa Sikelianosa, Kostasa Kariotakisa, Giorgiosa Seferisa, Marii Poliduri, Yannisa Ritsosa, Odisseasa Elitisa, Nikiforosa Vrettakosa, Tasosa Livaditisa, Panosa N. Panajotunisa, Takisa Antoniu, Antonisa Fostierisa. Czytelnik otrzymał więc wspaniałą antologię, w której miłość opisywana jest na wszystkie sposoby i we wszystkich odmianach gatunkowych. Znajdziemy tu zatem wspaniałe, ciepłe erotyki, pełne tkliwości i trudnej do wyrażenia energii solarnej – Winem zwilż płuca, bo wzeszła, bo wzeszła już gwiazda,/ uciążliwa pora, wszystko w upalnym pragnieniu,/ a w listowiu słychać słodką pieśń cykady./ kwitną osty, kobiety są teraz bezwstydne,/ mężczyźni słabi, Syriusz spala im głowy/ i kolana.(Alkajos) – ale też zjadliwe napomnienia i riposty – Strzeż się orła z czarnym ogonem/ jak też dupy owłosionej (Archiloch). Antologia Nikosa Chadzinikolau jest przykładem następnej rzetelnej pracy translatorskiej. Jej autor urodził się w Grecji i znakomicie zna język swej ojczyzny. Genialnie też przyswoił sobie język polski. Możemy zatem być pewni, że zaprezentowane wiersze są wierne oryginałom, a i strona literacka tych przekładów jest bez zarzutu. Jest to książka o tym jak kobieta i mężczyzna szukają się w świecie i, albo odnajdują się budując enklawy czułości, albo mijają się stale, nie dostrzegając ciepłych gestów, szyfru miłości, znaków porozumienia. W takim kontekście antologia Nikosa jest książką o spełnieniu i żądzy, o wiecznej tęsknocie ciał i dusz. Ileż pięknej greckiej poezji zawarł tłumacz w tej estetycznie wydanej antologii, ileż w tych słowach prawdy o człowieku i jego nieustającym pielgrzymowaniu ku mirażom świata. Książka ta stale znajduje wielu czytelników, gdyż nie ma chyba człowieka, który by kiedyś nie był zakochany. Mało też jest takich, którzy nie chcieliby sprawdzić jak kochają inni, dowiedzieć się czy jego miłość da się wpisać w szerszy krąg ludzkich doświadczeń ostatecznych. Dodatkową zaletą tego wydania jest piękna szata graficzna autorstwa Stanisława Ożoga, która nawiązuje swą formą do podobnego wydania Aforyzmów Greków.

Po przyswojeniu kulturze polskiej takich dzieł literatury greckiej jak Grek Zorba czy pieśni Safony, po opublikowaniu antologii poezji greckiej XX wieku pt. Nowe przestrzenie Ikara, Nikos Chadzinikolau, przedłożył czytelnikom drugie, poprawione i wzbogacone wydanie Aforyzmów Greków. Zbiór ten prezentuje sentencje czterdziestu sześciu pisarzy, filozofów i lekarzy zarówno ze starożytności, jak i z czasów współczesnych. Samo określenie aforyzm pochodzi od greckiego terminu aforismos i oznacza definicję, zwięzłe zdanie, myśl moralną i filozoficzną, twierdzenie naukowe, sentencję, gnomę, maksymę, apokryf i paradoks. Ma zatem o wiele szersze oddziaływanie i zakres od jednego pojęcia występującego w języku polskim. Pierwszym dziełem, w którego tytule pojawiło się to określenie, były Aforyzmy Hipokratesa, rozprawa zawierająca twierdzenie i zasady medyczne i takie znacznie miały aforyzmy aż do czasów odrodzenia. Później Erazm z Rotterdamu, Michał Montaigne, Francis Bacon i Blaise Pascal do tego stopnia rozwinęli ów sposób zapisywania myśli, że stały się one gatunkiem literackim, choć – nie przestały być zwięźle formułowaną, najczęściej jednozdaniową, ogólną prawdą o charakterze filozoficznym, psychologicznym, albo moralnym, odznaczającą się stylistyczną wyrazistością i błyskotliwością. Wybór dokonany przez Chadzinikolau ma charakter subiektywny, skrupulatny badacz zapewne będzie się dopominał różnych nie uwzględnionych myślicieli i pisarzy, ale przecież sens tworzenia tego rodzaju antologii leży właśnie w indywidualizmie spojrzenia, umiejętności dokonania syntezy i opierającego się na logicznych przesłankach, wyboru. Jak tłumaczy autor antologii: Z ogromnego morza soli greckiej wybrałem niewielką ilość ziaren. Potwierdzają one wielkość umysłu ludzi Południa, którzy mądrość cenili najbardziej. Aforyzmy Greków zostały podzielone na dwie części, które obejmują pisarzy starożytnych – od Homera do Palladasa, oraz pisarzy współczesnych, od romantyka Dionisiosa Solomosa do Eleni Koniarelli-Siaki. Ale oprócz tej naturalnej granicy odnajdziemy też i inne linie podziału. Pierwsza z nich i najbardziej wyrazista, to podział wewnętrzny na aforyzmy znane i egzystujące w kulturze europejskiej i światowej, jak i te, które dopiero za sprawą antologii Chadzinikolau zostały przypomniane, odkurzone, a często wręcz wydobyte z przepastnych mroków zapomnienia. Spośród sentencji znanych i obecnych w naszej kulturze starczy przywołać następujące: Kropla drąży skałę (Tales), Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie; Zgoda buduje, nienawiść rujnuje; Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada (Ezop), Wszystko płynie i niepodobna wejść dwukrotnie do tej samej rzeki (Heraklit), Spiesz się powoli, a unikniesz błędów (Sofokles), Jaka praca taka płaca (Eurypides), Miej oczy i uszy otwarte (Sokrates), Sławy nie kupisz za pieniądze (Isokrates), Jedna jaskółka nie czyni wiosny (Arystoteles), Nikt nie może uciec od swego przeznaczenia (Demonstenes), Kto jest kochany przez bogów, młodo umiera (Menander), Miarą prawdy jest uczucie (Epikur), Prawda w winie (Teokryt). Aforyzmy te w transkrypcjach i różnorakich wariantach zadomowiły się w kulturze polskiej oraz europejskiej i często stały się jakby skondensowanymi esejami na temat losu, życia i śmierci człowieka, stały się wykładnią mądrości i boskiej, albo diabelskiej logiki istnienia, przetrwania, bądź upadku. Ale obok tego rodzaju metakulturowych sentencji, odnajdziemy w wyborze Chadzinikolau wiele zdań świadczących o głębokiej pasji poszukiwawczej autora i jakby „dodatkowego ucha”, wrażliwego na odgłosy wieczności, ostatecznej prawdy, na milczącą rozpacz kochanki i płacz cierpiących. Szczególnie w tekstach współczesnych autorów odnajdziemy wiele tego rodzaju zwrotów, choć również starożytni pisarze, filozofowie pozostawili po sobie słowa, które wieki przetrwały i wieki trwać będą: Unikaj przyjemności, które przynoszą smutek (Solon), Nawet groźnym bogom nieraz łzawią oczy (Safona), Poezja to mówiące malarstwo, a malarstwo – milcząca poezja (Simonides), W czarnym aksamicie nieskończoności zwycięstwo będzie człowieka (Ajschylos), Ból oczyszcza duszę (Tukidydes), Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców (Demokryt), Wszystko od ziemi pochodzi i do niej powróci (Ksenofont), Każda dusza jest nieśmiertelna, bo to, co znajduje się w ciągłym ruchu, jest nieśmiertelne (Platon), Życie jest chwilą wieczności (Plutarch), Wszystkie ruiny świata przerażają, tylko greckie budzą podziw (Dimitrios Kamburoglu), Młodość domaga się nieśmiertelności i Biada mężczyźnie, który mógł spać z kobietą, a nie uczynił tego (Nikos Kazantzakis), Żałuję, że pozwoliłem szerokiej rzece przejść między palcami, a nie spróbowałem kropli wody (Giorgos Seferis), Każdy człowiek dąży sam do miłości, sławy, śmierci (Yannis Ritsos), Świat staje się piękny w wymiarach serca (Odisseas Elitis), czy Śmierć nie odróżnia światła od mroku, bo urodziła się ślepa (Takis Antoniu), Zawsze są okruchy szczęścia, nigdy cały bochen (Eleni Koniarelli–Siaki). Aforyzmy wybrane przez Chadzinikolau prezentują człowieka, ludzkość i etos człowieczeństwa w różnorakich odcieniach i deseniach bytu. W obliczu śmierci i nieustannych zagrożeń, w lęku przed nieuchronnością wróżb losu i odważnie, z twarzą śmiało zwróconą w kierunku Boga, bóstwa, wieczności. A przy tym odsłaniają jakby ukryte źródła kultury europejskiej, wykwitającej przecież na gruzach dawnych imperiów. Uczą pokory przed siłą czasu i każą upatrywać w przestrzeni wielu, jak najbardziej realnych wymiarów. Nade wszystko jednak płynie z tych tekstów pochwała i zachęta ku mądrości – czystej i prawdziwej, rzetelnej i realnej, mimo wielkości i głębi, prostej. Wszak przychodzimy z głębokich mroków, dochodzimy do głębokich mroków, między nimi jasna przestrzeń – życie. Aforyzmy Greków uczą jak należy żyć pośród tej przestrzeni, jak należy ją próbować zrozumieć i jak stać się jej częścią.
Mitologia jest najstarszą i najpiękniejszą siostrą Historii. Urodziła się w Grecji – krainie życiodajnych źródeł, winnic, gajów oliwnych i słońca, którego promienie mają magiczną moc, pozwalają odradzać się jak Feniks – pisał we wstępie do nowej edycji Mitów greckich Nikos Chadzinikolau, poeta, prozaik i tłumacz urodzony w Grecji, a z wyboru przebywający do końca życia w Polsce, którą pokochał, tak jak kochał ziemię Achillesa i Homera. O swoim
pierwszym spotkaniu z mitologią mówi autor tak: Pierwszy raz spotkałem ją, gdy byłem jeszcze mały. W pięknym ogrodzie zrywała narcyzy i plotła wianki. Wtedy opowiedziała mi o małym Perseuszu, który zamknięty w skrzyni dopłynął do wyspy Serifos, o dzielnym Heraklesie i niestrudzonych Argonautach. Najbardziej jednak fascynowały mnie przygody tułacza Odysa. Co za odwaga i wytrwałość, wierność i poświęcenie, cierpliwość i fantazja. Ów dziecinny zachwyt umiejscowił się wyraźnie w życiu i sztuce Nikosa, a po latach zaowocował zbiorem niezwykle autentycznych opowieści o bogach i ludziach, o Perseuszu i Meduzie, o wyprawie Argonautów, o Tezeuszu i Minotaurze, o Heraklesie, Antygonie, wojnie trojańskiej i o tułaczce Odysa. Mity w interpretacji Chadzinikolau mają tę zaletę, że przekazane z języka oryginału, żyją jakby w dwu językach jednocześnie. Autor transkrypcji starał się znaleźć na tyle adekwatne ekwiwalenty w języku polskim, by nie zatracić piękna oryginału, a jednocześnie nie „dointerpretowywać” utworów. Tak powstała książka piękna i prawdziwa zarazem, pełna smutku – bo smutni są bohaterowie mitów, a zarazem pełna wiary w człowieka i moc jego czynów, pragnień i uczuć. To jakby mały wykład o istocie człowieczeństwa. Mity greckie należą wszakże do wielkiego dziedzictwa kulturowego ludzkości. Zawsze oddziaływały na literaturę i sztukę, wywierały przemożny wpływ na kształtowanie się kierunków artystycznych i estetycznych, a przy tym nie przestały nigdy być magicznym lustrem rodzaju ludzkiego. Każda tragedia, każda wy prawa ponad siły, każde spętanie i każda batalia znajdą swoje odniesienie w tym zbiorze kulturowych metatekstów. Książka Chadzinikolau została pięknie wydana przez Oficynę Wydawniczą G&P. Zastosowano tutaj klasyczne już dzisiaj ilustracje Jana Marcina Szancera – jednego z najznamienitszych polskich ilustratorów książek. Jego przedstawienia są lekkie, zwiewne, pełne poezji i niespotykanego wprost wyczucia kolorystycznego. Charakterystyczne dla Szancera wydłużenie postaci i ich subtelny rysunek powodują, że teksty Chadzinikolau brzmią delikatniej od klasycznych przekładów czy transkrypcji mitów. Odsłania się też dzięki tym ilustracjom ukryty wymiar greckich podań – ich zdumiewająca poetyckość. Widać tu znakomicie, iż właśnie poeta powinien te teksty oblekać w polskie słowa. Szczególnie w procesie dydaktycznym książka Chadzinikolau i Szancera może być przydatna, wszak Mity greckie stanowią lekturę obowiązkową w szkole średniej.

O znaczeniu Iliady dla kultury światowej nie trzeba przypominać, wszak obok Biblii, Gilgamesza, Księgi królewskiej, Kojiki, Popol Vuh, Boskiej komedii, stanowi ona, wraz z Odyseją, jej fundament. Chadzinikolau w tezach dołączonych do tego dzieła odkłamuje liczne mity narosłe wokół niego. Określa utwór jako epopeję historyczną, poetyzowaną historię, w której wizjoner Homer łączy psychograficzne osoby z autentycznymi wydarzeniami. Iliada nie jest zlepkiem podań, jej autorem jest genialny twórca – Homer (800–724 p.n.e.). To on sam spisał epopeję na 285 cienkich tablicach ołowianych. Nie jest to zatem luźny zapis, ale raczej przemyślana historycznie i artystycznie kompozycja. Utwór jest spójny, doskonały w konstrukcji epizodów, w symetrii bitew i złożeniu materiału w całość, z planem opartym o przewodnią myśl. Ma układ w stylu geometrycznym waz czarnofigurowych. Homer wcale nie był ślepcem, bo przecież żaden ślepiec nie byłby w stanie opisać z taką dokładnością zbroi, koni, krain, okrętów, walki, życia rodzinnego, ubiorów, gry i sportu, a nade wszystko anatomii człowieka, wyglądu świątyń. Jego dzieło pokazuje wyraźnie, że był podróżnikiem i posiadał ogromną wiedzę. W jego istnienie od dzieciństwa wierzył Heinrich Schliemann, a potem odkrył i oddał go światu wraz z zapomnianą Troją. Homer kochał swoich bohaterów, wodzów, bo łączyło ich wspólne przeznaczenie – śmierć, chwała, nieśmiertelność. Był bezstronny i z sympatią pisał o jednych i drugich. Iliada była wielką pieśnią tęsknoty i greckiego piękna, zaklętego w tęsknej opowieści i w przekazie zachowanym przez mądrość pokoleń, ale była też i jest opowieścią o chwale narodu greckiego i samej Grecji. Porwanie Heleny i konflikt pomiędzy Achajami i Trojanami jest rodzajem opowieści z kluczem, z której można wyczytać wielką wiedzę autora i jego epoki o człowieku. To jakby nieustanne przypominanie, że w ludziach są dwie natury – dobra i zła. Starczy iskra, starczy pretekst, a dawni bracia, a przyjaciele i siostry stają się zapiekłymi wrogami. Od czasów Homera niewiele zmieniło się na świecie w tym względzie, stale przelewa się krew, wciąż cierpią niewinne byty. Przekład Chadzinikolau czyta się z wypiekami na twarzy, bo wreszcie poemat ten zaczyna żyć swoim wewnętrznym rytmem. Nagle wątki znajdują swą kontynuacją, a zgubione przez innych translatorów treści odsłaniają się w pełnym blasku. Począwszy od pierwszego zaśpiewu – Gniew Achillesa opiewaj bogini, syna Peleusa,/ który Achajom zadał ból i niezliczone cierpienia/ i do Hadesu strącił tak wiele dusz dzielnych/ bohaterów, a ich ciała wydał na pastwę psom/ i różnym drapieżnikom. – a skończywszy na zamknięciu Rapsodu XXIV po spaleniu na stosie ciała Hektora – Kiedy wznieśli już kopiec, rozeszli się. Potem/ wszyscy spotkali się na obfitej stypie żałobnej/ w pałacach wychowanka Zeusa, króla Priama./ Tak zadbano o pogrzeb Hektora, poskramiacza koni. – czytelnik uczestniczy w prawdziwej uczcie poezji i języka. Dopiero ten przekład ustala proporcje, dopiero teraz widać ile narosło nieporozumień wokół głównych wątków dzieła Homera. Chadzinikolau we wstępie pokazuje to na kilku przykładach: Piękne próby parafrazowo–językowe dał Juliusz Słowacki. Dziwaczne i martwe są za to próby Stanisława Staszica (1815) i Jacka Idziego Przybylskiego (1814). Nudne i monotonne heksametry dominowały w filologicznych przekładach Pawła Popiela (1880), Augustyna Szmurły (1887) i Stanisława Mleczki (1894). Lucjan Rydel przetłumaczył osiem pieśni często stylizowaną gwarą, ale z polotem poetyckim. Ludowy przekład dał też Jan Czubek (1921), lecz bez tchnienia poetyckiego. Zapewne do czytania jest przekład pośredni Ignacego Wiśniewskiego, wydany na emigracji w Londynie w 1961 roku (w kraju – 1984) oraz Kazimiery Jeżewskiej (1983). Błędy w tłumaczeniach różnych autorów można by liczyć na tysiące, a czasem ich skala jest tak żenująca, że czytelnik zastanawia się dlaczego ludzie z tak mizerną znajomością greki biorą się za przekład monumentalnego dzieła. Dziwią też próby oddawania w języku polskim heksametru greckiego, bo nie rozróżniamy w nim głosek długich i krótkich. Chadzinikolau twierdzi, że właściwa byłaby tutaj miara wahająca się od 12 do 17 sylab, bo u Homera najczęściej miarą jest 14–16 sylabowa stopa metryczna. Autor nowego polskiego przekładu stara się stosować tę zasadę i uzyskuje efekt zdumiewający. Wreszcie Iliada staje się dziełem poetyckim, napisana z lekkością, nabiera także nośności i brzmi wspaniale w naszym języku. Warto na koniec oddać głos znawcy kultury antycznej prof. Oktawiuszowi Jurewiczowi, który nie waha się wydać jednoznacznej oceny: Przekłady Nikosa Chadzinikolau są wprost kongenialne. (…) to prawdziwa uczta duchowa i intelektualna; świetne rozumienie oryginału, obrazów poetyckich starożytnych i umiejętne dobranie ich polskich ekwiwalentów wciągają bez reszty w lekturę, od której trudno się oderwać. Dobrze się stało, że u końca tysiąclecia pojawił się w Polsce tak wierny przekład Iliady, tym bardziej, że w masowych seriach wydawniczych powiela się bzdurne spolszczenia Szmurły, w których Hektor poskramiacz koni występuje jako harcerz, zwykłe wydrążone okręty są wygiętymi okrętami (Rapsod XII, w. 38) a Achajowie są Achidami, etc. Nie zapominajmy o wielkim, renesansowym dziele Nikosa Chadzinikolau, o bezcennym darze, jaki dał kulturze dwóch narodów – czas już też najwyższy by uhonorować tego twórcę specjalnie w Poznaniu i w innych miastach Polski.
__________
Sofokles, Antygona, tłum. Nikos Chadzinikolau, Oficyna Wydawnicza GMP, Poznań 1998,s.60.
Sofokles, Elektra, tłum. Nikos Chadzinikolau, Oficyna Wydawnicza GMP, Poznań 1998, s. 80.
Sofokles, Król Edyp, tłum. Nikos Chadzinikolau, Oficyna Wydawnicza GMP, Poznań 1998, s. 76.
Safona, Erotyki, przeł. i wstępem opatrzył Nikos Chadzinikolau, Oficyna wydawnicza G&P., Poznań 1998, s. 90.
Miłość Greków, przeł. i wyb. Nikos Chadzinikolau, Ad.Oculos, Warszawa 1998, s. 144.
Aforyzmy Greków, wybrał i przełożył Nikos Chadzinikolau, opr. graf., S. Ożóg, Ad.Oculos, Warszawa 1998, s. 112.
Mity greckie, oprac. Nikos Chadzinikolau, il. Jan Marcin Szancer, Oficyna Wydawnicza G&P, Poznań 1998, s. 160.
Homer, Iliada, przeł. ze starogreckiego, wstępem i przyp. opatrzył N. Chadzinikolau, Oficyna Wydawnicza G&P, Poznań 2001, s. 502.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…