Opowiadania Isaaca Bashevisa Singera są mozaiką różnorodnych ludzkich typów i charakterów, najczęściej Żydów, choć nie brakuje w nich Polaków, Amerykanów, Rosjan, Niemców i przedstawicieli innych narodów. Pisarz ukazuje ich w krańcowo różnych sytuacjach, gdy pogrążają się w rozpaczy albo marzą o wielkich wygranych, gdy umierają w depresji, obezwładnia ich słabość lub wznoszą się siłą ducha ku wielkości, o którą nikt by ich nie podejrzewał. Tak Singer odzwierciedlił w swoich krótkich utworach prozatorskich świat miasteczek żydowskich, najczęściej z okolic Lublina lub Lwowa, ale też ukazał w nich wielkie panoramy historyczne, dzieje kulturowe i odniesienia do Tory, Talmudu, Miszny i innych świętych ksiąg. Losy autentycznych Żydów splatają się tu z opowieścią o Matuzalemie, który w chwili śmierci patrzy w przeszłość i przyznaje, że nigdy nie opuściło go pożądanie do diablicy Naamy, uczestniczymy w rytualnych świętach żydowskich, ale też śledzimy losy wyklętego uzdrowiciela Kadysza i demonów, które go otaczają. Człowiek w ujęciu Singera jest istotą grzeszną i często schodzącą na bezdroża poznania, ale potrafi też być wspaniałomyślny, zamyślać się nad całą ludzkością i dawać innym przykład jak powinno się postępować. Jego najczęstszym „osiągnięciem” jest zło, ale po drugiej stronie jego aktywności lokować można najwyższe twory artystyczne, przepiękne obrazy i świątynie, wielkie symfonie i marmurowe rzeźby. Sztuka nie może być wyłącznie buntem i złością – pisze autor we wstępie do zbioru pt. Śmierć Matuzalema – powinna również mieć potencjał budowania i naprawy. Może ona także, na swój sposób, próbować naprawić błędy Wiekuistego Budowniczego, na którego obraz człowiek został stworzony. Przekonanie o ułomności ludzkiej wiąże się u Singera z herezją największą z możliwych, że Stwórca sam nie był doskonały, a rewiry, które stworzył stały się odbiciem jego paskudnych błędów. Ale przecież to nie jest świat chrześcijański, gdzie Bóg postrzegany jest jako jedyny prawodawca i to nawet nie jest Jawhe, do którego modlą się wyznawcy judaizmu, to Wiekuisty Budowniczy, a zarazem jedno z bóstw równych licznym demonom, filistyńskim bogom, a nawet faunom i kłobukom. Wszystko wszakże bywa tutaj zmienne i Jawhe pojawia się czasem w pełnym blasku złota i szkarłatu, niczym w centralnym miejscu Ołtarza Gandawskiego, a innym razem przypomina tułacza z obrazów Bruegela, podążającego od sztetla do sztetla, jakiś dziwny byt, nie mogący znaleźć sobie miejsca w świecie. Magia jest też podłożem opowiadania pt. Szabas w gehennie, w którym mamy do czynienia z dialogiem grzeszników, którzy nawet tam spiskują i zgłaszają stale jakieś absurdalne postulaty polityczne. Ostrze ironii Singera skierowane tu zostało ku tym, którzy pędzą żywot bezrozumny, nieustannie tworzą jakieś koterie i klany, a i tak wszystko kończy się i rozmywa w bezsensie, bólu i rozpaczy. Wznowienie pracy gehenny ma wymiar symboliczny i odnosi się do wszelkich ludzkich przypadłości: Płomienie znów skoczyły w górę. Gwoździe na łożach rozżarzyły się od gorąca. Karzące czarty znów chwyciły rózgi i na nowo wybuchły zawodzenia towarzyszące chłoście, smaganiu i wieszaniu. Ale ta groza i wznowienie działalności niczego nie zmieniają, rzeczywistość piekielna jest kopią świata ziemskiego, nie ustały intrygi i dwóch zesłanych cichutko, szybko umyka ku innym sektorom gehenny by zrobić jakiś geszeft.
Singer często akcentuje obecność magii w ludzkim świecie i odwieczną, nieomal obsesyjną przesądność Żydów, stale dopatrujących się w swoich losach ingerencji boskich i demonicznych. Taki jest Kaddisz Ben Mazliach, cudotwórca, którego poznajemy podczas podróży furmanką z Lublina do Tarnigrodu. Bohater opowiadania pt. Żyd z Babilonu całe życie walczył z demonami, ale teraz czuje już się znużony i wypatruje ostatecznego rozwiązania. Kiedyś, gdy miał w sobie wiele sił witalnych: Potrafił leczyć bezsenność i szaleństwo, wypędzać diabła i pomóc panu młodemu cierpiącemu na impotencję albo urok spowodowany złym okiem. Posiadał również czarne zwierciadło, w którym można było zobaczyć zaginionych zmarłych. Choć był bardzo pobożny, gdzie tylko się nie pojawił chowano się przed nim, matki zamykały swe dzieci, brzemienne kryły się w najgłębszych zakamarkach domów, a kierownictwo Gminy Żydowskiej i rabini oskarżali go o czary i bycie posłańcem Nieczystego Zastępu. Choć był człowiekiem dobrym i wielu ludzi uzdrowił z chorób, bano się go i oskarżano stale o konszachty z duchami nieczystymi. On tymczasem przez całe swoje życie prowadził walkę z nimi, ośmieszając je i ukazując ich drapieżność, głupotę i przypisanie do sfer ciemności. W podeszłym wieku, kiedy jego moce osłabły, nie mógł pogodzić się z tym, że biesy zaczęły go męczyć i mścić się za wszystkie czasy kiedy brał nad nimi górę swymi czarami. Od szeregu lat nie mógł przespać ani jednej nocy. Kiedy usnął, słyszał kobiecy śmiech i dźwięki melodii naśladującej zaślubiny, śpiewanej przez czarcice i granej na skrzypcach. Czasami chochliki ciągnęły go za brodę i pociągały za pejsy albo stukały w szyby. Demony przypuściły atak na Kaddisza, bo zawsze chciały, by został jednym z nich. Rozmyślał o tym wszystkim, jadąc do domu bogatego raba Falika Chaifetza, którego dom nie wiedzieć dlaczego zaczął nagle gnić, pleśnieć i pokrywać się grzybem. Chciał nieść pomoc, przyjął wielu ludzi, chorych i opętanych, ale nie mógł pozbyć się myśli, że to jego miejsce ostateczne. Dodatkowo zgnębił go rabin, który oskarżając o czary i wyznaczając mu, na czterysta lat, miejsce pośród najobrzydliwszych demonów. To wszystko wszakże było ledwie wstępem do tego, co miało się rozegrać w pustym domu w nocy. Ze wszech stron naparły na niego zjawy i pokraki, ciemne duchy i demony, a gdy wybiegł na dwór, został uniesiony w górę, niczym postaci z obrazów Marca Chagalla. Wtedy zorientował się, że są to jego zaślubiny z Królową Otchłani, diablicą Lilit i nagle dotarło do niego, że zło ostatecznie zatriumfowało nad nim i odbiera zapłatę za lata poniżeń i kpin. Następnego dnia znaleziono go martwego niedaleko miasteczka, nie miał przy sobie woreczka z uciułanymi diamentami i złotem i wyglądał jakby spadł z jakiejś ogromnej wysokości. Powab szatański ukazał też Singer w postaci Zdzisława Romańskiego, farbowanego impresaria z Ameryki Południowej, który przybywa do Warszawy i natychmiast uwodzi Manię, operową śpiewaczkę, ukochaną profesora uniwersyteckiego. W narracji pt. Impresario Singer portretuje parę, która prowadzi ze sobą nieustanna wojnę, stale od siebie ucieka i wciąż do siebie wraca, a przy tym nie zauważa destrukcyjnego działania czasu, powolnego zsuwania się ku chorobom, starości i ostatecznej nicości.
W opowiadaniach Przyjaciel domu, Pogrzeb na morzu, Odludek i Przebrany Singer drąży temat dewiacji i odmienności seksualnych, które w świecie prawowiernych Żydów zdarzały się równie często, jak w świecie gojów. Nie znajdziemy tutaj modnych dzisiaj poglądów na temat wolności erotycznej, pochwał homoseksualizmu czy zdrad małżeńskich, raczej postawy ludzkie klasyfikowane są jednoznacznie, a jedynie uśmiech i ironia łagodzą wymowę poszczególnych opowiadań. Widzimy w nich mężczyzn, którzy godzą się na bycie „przyjacielem domu”, zaspakajanie znudzonych żon i towarzyszenie im w teatrach, operach, na przechadzkach, najczęściej czyniąc to za przyzwoleniem mężów, którzy wolą by żona była adorowana, rozanielona i dawała im święty spokój. Ciekawa jest też historia Szifry, dziewczyny najpiękniejszej z pięknych, w której zakochało się dwóch mężczyzn i która takoż obu obdarzyła uczuciem. W tej sytuacji jedyną radą była ucieczka statkiem do Ameryki, ale na jego pokładzie doszło do bójki pomiędzy adoratorami i jeden z nich z rozpaczy ugodził nożem dziewczynę. Pochowano ją na morzu, a mężczyźni musieli pogodzić się z tym, co się stało. Świat pełen jest rozpusty i mąż nie może ufać żonie, a ona nie może wierzyć jemu, iż zawsze był jej wierny (Odludek). Szczególnie kobiety pozwalają sobie na odstępstwa od reguły i potrafią kopulować z przygodnie poznanym mężczyzną, a przeszkodą nie będą dla nich złe warunki (np. dorożka) czy wygląd mężczyzny, bo wszystkie one są jednakie: fałszywe i zdradliwe. Znamienne jest też opowiadanie o Temereł i jej mężu Pinkosie, który pół roku po slubie nagle spakował manatki i uciekł od urodziwej małżonki. Ta odczekała czas jakiś, wypłakała morze łez, a wydobywszy się z rozpaczy, ruszyła ze służącą w świat by odszukać męża. Przewędrowała szmat ziemi, od Wielkopolski po Kresy, a przy tym: poznawała jak duży jest świat i jak przedziwni mogą być ludzie. Każda istota ludzka miała własne pragnienia, własne rachuby a czasami i własne szaleństwo. Dowiedziała się będąc w Chełmie, że córka bogatego Żyda zakochała się w rzeźniku, który szlachtował wieprze i przeszła na katolicyzm. W Jarosławiu bogaty kupiec rozwiódł się z żoną i ożenił z prostytutką. W Bydgoszczy wsadzono do więzienia szarlatana, który miał dwadzieścia cztery rodziny w dwudziestu czterech miastach i wioskach. Temereł słyszała również wiele historii o ludziach porywanych przez straszydła, o dzieciach pojmanych i przetrzymywanych w niewoli przez Cyganów i o mężczyznach, którzy uciekli do Ameryki, gdzie, jak jej mówiono, była noc wtedy kiedy u nas był dzień i gdzie ludzie chodzili do góry nogami. Była też mowa o potworze, który się urodził z siwą brodą i zębami wilka. Ale Temereł czuła, że Pinkosa nie porwały demony ani nie zaginał w dalekiej Ameryce, za oceanem. Przeczucia porzuconej żony okazały się słuszne i wreszcie znalazła swego męża w Kaliszu, przebranego za kobietę i kupującego jajka na targu. Okazało się, że zaślubiony jej Pinkos odkrył w sobie pociąg do mężczyzn i uciekając z domu z niejakim Elkoną, podążył za swoją miłością. Tłumaczył się, że rodzice zmusili go do małżeństwa, a odkrywszy pociąg do innego mężczyzny, postąpił tak jak nakazuje Talmud, okrył się z ukochanym czarnymi szatami i udali się do miejsca, gdzie nikt ich nie znał. Odkupując swoje winy, rozwiódł się z Temereł, a ta znalazła nowego męża i spłodziła z nim dzieci, a potem żyła szczęśliwie i zgodnie z umową dopiero na łożu śmierci zdradzając swój sekret z przeszłości. Temerełto wspaniała istota, wierna żona, ale w opowiadaniach Singera wiele jest też kobiet rozpustnych, perfidnie wykorzystujących atuty swego ciała by pozyskać bogatego frajera, nawet jeśli będą musiały się z nim ożenić. Taka galeria nierządnic pojawia się w opowiadaniu pt. Judasz w bramie, a nieufność doświadczonych mężczyzn pisarz kwituje krótko: jeżeli kobieta ci mówi, że jesteś jej drugim, możesz być pewien, że jesteś jej dziesiątym, dwudziestym i pięćdziesiątym. Choć mężczyźni najczęściej dają się złapać, stale mają jakieś rojenia seksualne i podążają jak ślepcy za pięknymi kształtami, to bohater opowiadania, snujący swoje opowieści przed Singerem, potrafi zdobyć się też na refleksję, porzucić niewiastę i powiedzieć tak: jeżeli mam płacić, to będę płacił młodszym i ładniejszym. Warto tutaj wspomnieć też o Ruchli, jednej z najbardziej poszukiwanych nierządnic w burdelu, która – usidliwszy pucułowatego Żyda Szmerła – zaczęła grać porządną, kochającą żonę, wnoszącą swoją czystość do związku. Rozpoznaje ją przyjaciel jej męża Zeinweł, który korzystał kiedyś z jej usług, a teraz ma dylemat, czy powiedzieć o tym przekonanemu o niewinności małżonki kumplowi. Koniec końców zostawia go w błogiej niewiedzy i umyka szybko do Warszawy, dedukując, że szczęście ma wiele obliczy, a ludzie – jak Ruchla – mogą zmieniać się diametralnie i wieść życie skrajnie różne od tego, co kiedyś było ich udziałem. Pożądanie jest wielką siłą i doświadczy jej także zdegradowany książę Orłow, postać z opowieści pt. Zaślepiony – zesłany do żydowskiego miasteczka tuż przy granicy austriackiej, gdzie zakocha się w ciamajdowatej służącej Antosi, a ta doprowadzi go swoją nieodpowiedzialnością do śmierci. Choć podłoże tego uczucia było grzeszne, to koniec końców przerodziło się w najczystszą miłość i pragnienie by spocząć w jednym grobie obok siebie.
Sporo też w opowiadaniach Singera portretów Żydów amerykańskich, spotkanych podczas podróży statkiem, przychodzących do domu pisarza by podzielić się z nim swoją opowieścią, spotykanych na ulicy lub obserwowanych przez lata w ich miejscach pracy, nauki, bytowania. Pisarz wielokrotnie informował swoich czytelników, że czeka na ich relacje, na dziwne i intrygujące historie, a spotkać go można w niewielkiej kawiarni przy Amsterdam Avenue, gdzie chętnie poczęstuje gościa kawą i wysłucha jego dziejów. Taki jest podróżujący po Ameryce Południowej jidyszysta Dawid Karbinski i jego przeciwnik Szikł Gorlitz, bohaterowie wielkie skandalu judaistycznego. Pierwszy mężczyzna oskarżył drugiego o to, że w przebraniu księdza katolickiego podróżował do Ameryki Południowej, brał udział w procesjach religijnych, a czynił to wszystko z wyrachowania i potrzeby desakralizacji. Gorlitz nie przyznawał się do winy i bagatelizował oskarżenie, choć przerażenie i ewentualne konsekwencje oskarżeń spowodować mogły jego szybką śmierć. Intrygująca jest też opowieść Reginy Kozłow, bohaterki opowiadania pt. Pułapka, która wiedzie egzystencję nieszczęśliwej żony Borysa, człowieka tyleż dobrego, co złego, mającego swoje przyzwyczajenia i nieustannie eksperymentującego na wytrzymałości swojej żony. Gdy dowiaduje się, że życie z nim jest dla niej pasmem udręk, postanawia jej pomóc w sposób dość kontrowersyjny – sprowadza swojego przyszywanego siostrzeńca Douglasa i prowokuje romans Reginy z nim. Ta nie potrafi się oprzeć urokowi młodzieńca, zaczyna z nim przygodę erotyczną, ale rozpacz i poczucie przyzwoitości każą jej na końcu znajomości rzucić się z trzeciego piętra na chodnik. Odratowana i cierpiąca z powodu licznych uszkodzeń ciała, opowiada swoją historię pisarzowi, sugerując, że jej mąż oczekiwał po niej takiego czynu i perfidnie wymusił go na dobrej i szlachetniej istocie. Niejako po drugiej stronie człowieczeństwa lokować należy Izraela Dancygiera, bohatera opowiadania pt. Hotel, który osiada z powodów zdrowotnych na Florydzie, nie może sobie znaleźć miejsca i pewnego dnia postanawia zerwać wszelkie okowy, ma gdzieś medyczne zakazy, sięga po cygara i rusza autobusem przed siebie. To tutaj pojawia się gorzka refleksja wieku późnego: Człowiek jest jak bączek chanukowy. Puszcza się go, a potem sam się kręci aż upadnie. Wszystko w ludzkim życiu ma swój czas, a starość powoduje, że pojawiają się w umyśle ludzkim myśli o bezsensie, małej wadze zdarzeń i dokonań i nawet obietnica zrobienia wielkiego interesu na otwarciu hotelu nie potrafi rozpłomienić kogoś, kto dawniej żyłby tym projektem przez lata i czerpał z niego radość. Bohater opowiadania zrozumiał, że Floryda jest jego portem docelowym i teraz zostało mu tylko czekanie na chwilę ostatnią, otwarcie się ciemności albo nagły wybuch jasności. W pełni amerykańskie jest też opowiadanie pt. Ostatnie spojrzenie o pogrzebie Bessie, w którym jest charakterystyczny dom pogrzebowy, wyprawa limuzynami na cmentarz i brak jakichkolwiek uczuć wyższych podczas ceremonii. Bohater wraca myślami do swojego związku z tą kobietą, a jednocześnie rozmyśla o ludzkim losie i triumfie śmierci u końca każdej drogi. Przypadkowo spotkany mężczyzna, który oferuje mu podwiezienie z cmentarza do centrum miasta, uświadamia mu, że nasze uniesienia, wielkie uczucia i marzenia nic nie są warte w obliczu przemijalności czasu i dalszych dziejów naszych partnerów. Jego ukochana Bessie znalazła sobie innych adoratorów, nieustannie zakochiwała się i grała z mężczyznami, aż wreszcie znalazła się w paradnej trumnie, gdzie co prawda wyglądała jak królowa, ale jej królestwem była już tylko kraina śmierci i rozpadu.