I znowu fascynująca astronomia wkracza do mojego życia… Od dwóch dni obserwuję na zachodnim niebie koniunkcję Jowisza i Wenus, wyglądających jak sąsiadujące ze sobą gwiazdy. To złączenie w jednej linii ciał niebieskich i obserwatora na Ziemi, obserwowane od dawien dawna i często interpretowane jako specjalny znak. Tak było z Gwiazdą Betlejemską, która miała zapowiadać narodziny Jezusa – pisałem o tym książce pt. Słowacki Kosmogonia: Autor Kordiana oczywiście zetknął się z opisem Gwiazdy Betlejemskiej w Nowym Testamencie, gdzie pojawia się ona w Ewangelii wg św. Mateusza. Trzej królowie pytają: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon.” (Mt 2, 2) I potem dalej, w komentarzu Ewangelisty: „A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.” (Mt 2, 9) O zjawisku na niebie, związanym z urodzeniem Chrystusa narosło przez wieki wiele poglądów i wiele legend. Od dawna interesowano się tym pojawieniem się jaskrawego światła i podejmowano próby rekonstrukcji nieba w tamtej chwili dziejowej. Najczęściej wskazywano na kometę, ale obecnie raczej się to wyklucza, ponieważ już w starożytności kojarzono je ze złym znakiem, z jakąś katastroficzną wróżbą. Nie była to też często pojawiająca się nad horyzontem, połyskująca jak gwiazda planeta Wenus, bo dawni astronomowie znali ją doskonale i wiedzieli, gdzie się pojawi, gdzie i kiedy zniknie – nie spowodowałaby zatem takiego poruszenia. Niektórzy skłaniają się ku przyjęciu teorii, opowiadającej się za tym, że był to Syriusz, ale przecież i najjaśniejsza gwiazda południowego nieba miała już swoje miejsce na sklepieniu gwiaździstym w starożytności, długo przed urodzeniem Chrystusa, pełniła też bardzo ważną rolę w starożytnych systemach astronomicznych, szczególnie w Starożytnym Egipcie. Obecnie odzywają się głosy, że mogło to być podwójne zaćmienie Jowisza, które przydarzyło się 20 marca 6 roku przed naszą erą a potem raz jeszcze 17 kwietnia tegoż samego roku. Inni wskazują na cykliczną koniunkcję Jowisza z Saturnem. Na przykład Kepler twierdził, że narodzinom Chrystusa towarzyszyła potrójna koniunkcja Jowisza, Marsa i Saturna, w pobliżu której wybuchła jakaś supernowa, wywołując w ten sposób oszałamiający efekt. Inne spekulacje wiążą wybuch supernowej w drugim roku przed naszą erą ze złączeniem Jowisza z Wenus i wskazują na obserwacje zanotowane w kronikach chińskich. Jeśli tak było, to co zapowiada obecna koniunkcja dwóch wyrazistych planet? Stoję na tarasie mojego domu, patrzę na malutkie światełka w mroku i rozmyślam o ludzkości na początku trzeciego dziesięciolecia dwudziestego pierwszego wieku…
Skomentuj