Pora zimowa generuje niezwykłe możliwości obserwacji ptaków, stale w Polsce obecnych, jak i tych, które do nas zalatują. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że jesienią z drzew i krzewów opadają liście, odsłaniając czarną grafikę konarów, gałęzi i cienkich witek. Pośród nich łatwo zauważymy czarne kosy i brązowawe drozdy, wyodrębnimy też kolorowe sójki, szczygły czy jemiołuszki. Barwy skrzydeł kontrastują z bielą śniegu i czernią drzew, a czasami wręcz alarmują, że mamy do czynienia z konkretnym gatunkiem ptaka, tak wyrazistego jak sikorka bogatka, gil lub grubodziób. Takie podglądanie skrzydlatych zwierząt bardzo popularne jest w Stanach Zjednoczonych, ale i w Europie zyskuje coraz więcej wielbicieli. W Wielkiej Brytanii jest już od trzech do czterech milionów ptasiarzy (obserwatorów amatorskich). Zimą ptaki pojawiają się bliżej ludzkich siedzib i wcale nie powoduje tego przypływ odwagi – raczej potrzeba znalezienia dodatkowego pożywienia w karmnikach, ogrodach i przy śmietnikach. Przy zaczajaniu się na ptaki pomocna staje się też współczesna technika, która dostarcza nowe narzędzia, takie jak zewnętrzne kamery, drony, lornetki, no i coraz lepsze aparaty fotograficzne. Przy odrobinie wysiłku możemy przyjrzeć się płochliwym gatunkom i zilustrować ich obecność przy naszych domostwach. Szczególnie warto takim birdwatchingiem zainteresować młodzież, siedzącą nieustannie przy komputerach i używającą ich jedynie w celach rozrywkowych. Jakąż frajdą może być zdobycie wiadomości na temat żywego ptaka, którego widziało się przez chwilę w ogrodzie lub parku, na ulicy albo na skraju lasu.
Skomentuj