Jakże niewiele wiemy o Gajuszu Salustiuszu Krispusie, rzymskim pisarzu i polityku, żyjącym prawdopodobnie w latach 86–34 p.n.e. Urodził się w Amiternum, po którym obecnie zostały tylko ruiny amfiteatru i scena, a także pojedyncze mury. To dzisiaj jest niewielkie miasteczko San Vittorino, ale w czasach starożytnych miejsce to tętniło zżyciem i przyciągało przybyszów z wielu krain. Jak w przypadku wielu rzymskich autorów, historycy literatury starożytnej muszą wyławiać osobne fakty biograficzne z jego dzieł. Wiemy zatem na pewno, że przybył do Rzymu jako człowiek niższego pochodzenia i za sprawą swoich talentów politycznych zaczął piąć się w górę, popierany najpierw przez Marka Licyniusza Krassusa, a później przez samego Cezara. W roku 59 p.n.e. był już kwestorem, a w roku pięćdziesiątym drugim – trybunem ludowym, związanym ze stronnictwem popularów. Ta aktywność polityczna i zajadłe atakowanie Cycerona, spowodowały, że został usunięty ze składu senatu, do którego powrócił w roku 49 p.n.e., by ostatecznie objąć stanowisko pretora w prowincji Africa Nova (obecnie Tunezja i Libia). Kazimierz Kumaniecki (por. Wstęp [w:] Salustiusz, Sprzysiężenie Katyliny Wojna z Jugurtą, przełożył tenże, Wrocław 2006, s. VI) podaje, że zasłynął tam ze zdzierstw i nadużyć, które pozwoliły mu potem zakupić wille Cezara w Tiburze (dzisiaj Tivoli) i założyć słynne ogrody salustiańskie między Kwirynałem a Pincio. Po zamordowaniu Cezara, w obawie o swoje życie, odsunął się od polityki i spotkań z przedstawicielami różnych frakcji, a skupił się na pracy literackiej. Owocem tej aktywności były co najmniej trzy dzieła: Sprzysiężenie Katyliny (o udaremnieniu spisku Katyliny przez konsula Cycerona), Wojna z Jugurtą (czyli królem Numidii, a obecnie północnej Algierii) i Historia, ocalała tylko we fragmentach. Warto na koniec tych szczątkowych informacji biograficznych przywołać rekonstrukcję osobowościową Kumanieckiego: Salustiusz podobny jest do człowieka, który teoretycznie potępia zło i intelektualnie widzi jego wpływ rozkładowy na społeczeństwo i życie państwa, jednakże nie może wyrwać się z atmosfery zepsucia; ambicja polityczna pchała go na drogę polityczną, a że ta pełna była chwytów i podstępów nieetycznych, więc brnął w niej dalej… choć czasem z obrzydzeniem, które dla tego rodzaju praktyk musiał wynieść z domu rodzicielskiego. (Tamże, s. X) Jakkolwiek by nie było, życiowe wybory i działalność publiczna Salustiusza dały mu określoną wiedzę i przenikliwość, które zaprocentowały w jego dziełach.
Jak zwykle przy uważnej lekturze starożytnych tekstów, szukam w nich takich fragmentów, które mogą zainteresować współczesnego czytelnika. To są cząstki, które przetrwały długie stulecia i niczego nie straciły ze swej aktualności, a nawet zostały wzmocnione i zuniwersalizowane przez upływ czasu i powtarzalność sytuacji w stuleciach następnych. Tak jest z charakterystyką Katyliny i rozważaniami Salustiusza na temat zła: Jeszcze jako młody człowiek dopuścił się Katylina wielu niecnych wszeteczeństw z pochodzącą z rodu szlacheckiego westalką i innych tego rodzaju wykroczeń przeciw prawu ludzkiemu i boskiemu. Uchodzi za pewnik, że w końcu zapłonowszy miłością do Aurelii Orestilli, w której prócz urody żaden porządny człowiek niczego godnego pochwały dopatrzeć się nie mógł, ponieważ ta wahała się wyjść za niego z obawy przed dorosłym pasierbem, zabił własnego syna; w ten sposób opróżnił swój dom, aby zrobić w nim miejsce dla zbrodniczego małżeństwa. Wydaje mi się, że szczególnie ten fakt był przyczyną przyspieszenia zbrodni. Albowiem duch występny, bogom i ludziom wrogi nie mógł znaleźć uspokojenia ani w czuwaniu, ani we śnie; tak poczucie popełnionej zbrodni dręczyło podnieconą myśl. Więc cera jego była blada, oczy błędne, krok raz szybki, raz ociężały; krótko mówiąc, na twarzy i obliczu malowało się szaleństwo. (Tamże, s. 14) Czyż może być coś gorszego jak oskarżenie rzymskiego polityka o zamordowanie własnego syna, i to dla określonych korzyści seksualnych? Salustiusz wpisuje się tutaj w odwieczną zasadę jak najgorszego ukazywania przeciwników politycznych, od rozwiązłości do morderstwa, od niepohamowanej żądzy do szaleństwa.
Z jednej strony mamy zatem określona stylizację pisarską, wpisującą się w schemat walki na słowa, a ze strony drugiej musimy pamiętać, że choć dzieło to zostało napisane dwadzieścia lat po zdemaskowaniu spisku, to rzymski historyk miewał do czynienia z Katyliną i mógł poczynić określone obserwacje. Salustiusz idzie jednak dalej, co już budzić może liczne wątpliwości: Lecz młodzież, którą (…) zwabił do siebie, na różne sposoby wyuczał złego. Z ich grona przygotowywał sobie fałszywych świadków i fałszerzy dokumentów; uczył mieć za nic wiarę, majątek, niebezpieczeństwa, a później, kiedy już ich dobre imię i poczucie honoru nadwyrężył, nakazywał inne większe zbrodnie; jeśli nawet na razie nie było powodu do popełnienia czegoś złego, to mimo to nakazywał zarówno takich, którzy mu nic nie zawinili, jak i takich, co zawinili, osaczać i mordować: robił to oczywiście w tym celu, aby w bezczynności nie rozleniwiły się im ręce albo duch i raczej bez powodu był zły i okrutny. (Tamże, s. 14–1 5) W ujęciu autora Sprzysiężenia… byłby Katylina kimś w rodzaju diabolicznego „trenera” zła, starającego się utrzymać swoich stronników w szaleńczym amoku i nieustannie popychającego ich do zbrodni. Historia zna wiele takich postaci, ale tutaj pewne wątpliwości może budzić nagromadzenie określeń sugerujących totalne zepsucie i zło Katyliny. Jeśli był tak zdemoralizowany, to dlaczego udawało mu się przyciągać do siebie młodzież i znajdować wciąż nowych stronników, którzy po zdemaskowaniu spisku, nie wahali się wszcząć wojny domowej w cesarstwie.
Opis innej, ale jakże schematycznej podłości rzymskiej, w drodze ku władzy i zaszczytom, znajdziemy w 65 rozdziale Wojny z Jugurtą: Był prócz tego w armii naszej pewien Numidyjczyk, nazwiskiem Gauda, syn Mastanabala i wnuk Masynissy, którego Micypsa wyznaczył w testamencie spadkobiercą w drugiej linii, człowiek sterany chorobami i nie będący wskutek tego w pełni władz umysłowych. Jemu proszącemu, żeby mógł obyczajem królewskim siadać na krześle obok naczelnego wodza i żeby mógł mieć oddział jazdy rzymskiej jako straż przyboczną, Metellus odmówił jednego i drugiego, wychodząc z założenia, że zaszczyt siedzenia przy wodzu należy się jedynie tym, których za królów uznał naród rzymski, a danie straży przybocznej przynosiłoby ujmę kawalerzystom rzymskim mającym spełniać rolę przybocznego orszaku Numidyjczyka. (Tamże, s. 135) Tę sytuację w cyniczny sposób wykorzystuje trybun Gajusz Mariusz, mimo licznych zasług wojennych, starający się wiele lat bezskutecznie o konsulat w Nubii: Z tym rozgoryczonym człowiekiem zaczyna Mariusz rozmawiać i zachęca go, żeby przy jego pomocy zemścił się za zniewagi na konsulu; człowieka z powodu chorób upośledzonego na umyśle wynosi pochwałami wmawiając mu, że jest królem i wybitną osobistością, i przypominając mu, że jest wnukiem Masynissy; mówi, że jeśli Jugurta dostanie się do niewoli albo zginie, to Gauda otrzyma bezzwłocznie królestwo Numidii, i że to bardzo prędko może dojść do skutku, jeżeli tylko Mariuszowi zostanie powierzone prowadzenie tej wojny. (Tamże, s. 135–136) Tak jak wykorzystywał Katylina naiwność młodych ludzi, tak Mariusz próbuje uczynić swoim narzędziem starca, uważanego za chorego umysłowo i dręczonego przez liczne choroby. Zauważa jego zgorzknienie i liczne życiowe porażki i na koniec życia otwiera przed nim perspektywę zaszczytów, o których nie mógł marzyć. To jest ten sam schemat, co w Sprzysiężeniu Katyliny – to te same podstępne działania, które mają doprowadzić do zmiany sytuacji politycznej i wyniesienia w górę intryganta. Koniec końców Mariusz zdobędzie określony urząd, ale po serii wojen, triumfów i porażek zazna też wygnania i poniżenia. Choć całe życie intrygował, zdradzał i pozyskiwał przyjaciół, umrze śmiercią naturalną w 86 roku przed naszą erą.
Skomentuj