ADDENDA…

kwartalnik87-okladka-tile

Dwie rozmowy kawiarniane o „Kwartalniku Artystycznym – Pomorze i Kujawy”. Pierwsza z Krzysztofem Derdowskim, który miał ponoć zarzucić Myszkowskiemu, że uparcie lansuje model pisma dla VIP-ów, druga – z prof. Józefem Banaszakiem, który zgodził się ze mną, że Redaktor Naczelny tego periodyku musi mieć jakieś ogromne kompleksy, związane z naszym regionalizmem. Jakby szukał potwierdzenia, że publikacje Miłosza, Różewicza, Szymborskiej czy Herberta ustawiają go z nimi w jednym szeregu. Tymczasem Myszkowski jest mizernym prozaikiem i krytykiem, którego zapamiętałem z paskudnych napaści na mnie, które opublikował w dawnych „Kujawach” i wcale nie wzniósł się ponad tamte publikacje. Nie potrafiłbym wskazać jakiejś jego porządkującej zasady krytycznoliterackiej albo ciągu rozwojowego prozy, to ledwie przyczynki do obrazu literatury naszego regionu. Oczywiście bardzo ważne są publikacje merytorycznych materiałów, związanych z Samuelem Beckettem, licznymi gwiazdami literatury światowej, ale mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdy wystawia się rzeźbę młodzieńca (dajmy na to Dawida), który ma piękną głowę, interesujący profil, a reszta jego ciała to suche kości, bez mięsni i nerwów. W periodyku tym brakuje tkanki łącznej, czyli utworów autorów Pomorza i Kujaw, a stała obecność Głowińskiego, Chwina, Hartwig jest nudna, konwencjonalna i niczego nie wnosi do obrazu aktywności literackiej między Bydgoszczą a Toruniem. Nie ulega wątpliwości, że Myszkowski tymi tuzami, tymi wielkimi postaciami, tuszuje mizerię swoich dokonań literackich, a szczególnie takiej dziwacznej pisaniny pt. Addenda, która obrazuje jego bezdech twórczy i brak energii narracyjnej. Widać to już było w jego tekstach prozatorskich albo streszczeniach, które umieszczał w dziale recenzji, ale tutaj mamy do czynienia z zadęciem totalnym, bo należy te zapiski odbierać jako drogocenne szczątki myśli i działań redaktora. Jeśli byłyby to cudownie odnalezione zdania, wyrazy, cząstki Szekspira, Kafki, Dostojewskiego, to miałoby to jakiś sens, a tu mamy jednozdaniowe bazgroły, które czytelnik ma uznać za szczególne, syntetyczne wskazania i komentarze. Na przykład takie: Pełnia księżyca. Rój ruin i ich rytm. Auta, skutery, motory, autokary. Drzewa, mury, błękit. Widok do środka i na zewnątrz, na Miasto. Rozproszeni, w ścisku, w swoim porządku. Rogi i moc Mojżesza. Skalne nory Etrusków. Można by mnożyć te „zapiski”, bo cykl liczy już ponad czterdzieści części, a nasz pisarz zapewne będzie dalej obrazował swoje bezdechy, zagapienia i „komentarze” do rzeczywistości, w której bywał i bywa. Niestety, choćby nie wiadomo jakimi wielkimi pisarzami Myszkowski obudowywałby swoje pisanie, zawsze widać będzie wyrazisty rozdział pomiędzy nim i nimi i takie określenia jak nory Etrusków, będą obrazowały kim jest naprawdę jako autor. Może to chociaż jeden wartościowy regionalizm w rozdętym do granic możliwości dziele pt. „Kwartalnik Artystyczny”… A przecież wszyscy razem należymy tylko do literatury polskiej, gdzieś między Słowakami, Czechami, Bułgarami, Chorwatami i Serbami i nic nie da się zrobić w zakresie promocji, ekspandacji ogólnoświatowej, jeśli pisarz nie pisze po angielsku, francusku albo niemiecku…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: