UROKI STYCZNIA

Foto: Wikipedia

Foto: Wikipedia

Przyglądałem się dzisiaj ptakom, przelatującym z gałęzi na gałąź w pobliskich ogrodach, buszujących pośród krzewów otwartej przestrzeni. Przyroda w styczniu bywa czarująca, szczególnie w chwili, gdy przestaje wiać lodowaty wiatr i czuć, że mróz odpuszcza. Na oblepionych śniegiem gałązkach, na grubszych konarach i pniach, buszują sikorki i mazurki, pojawiają się synogarlice, sroki, czasem błyśnie błękitne lusterko sójki, albo żółty dziób kosa zdradzi jego obecność pośród kolczastej gmatwaniny dzikich róż. Szczególnie jedna sikorka bogatka przykuła moją uwagę, gdyż wyraźnie czekała aż się oddalę. Chowała się za grubym pniem jabłonki i co jakiś czas wychylała się na chwilę, zerkając czy już sobie poszedłem? Schowałem się za krzakiem i tak jak ona co jakiś czas wysuwałem głowę i zerkałem na nią. Myślała, że oddaliłem się i przefrunęła do pobliskiego karmnika, tuż przy płocie ogrodu, gdzie zaczęła dziobać jakieś ziarenka. Wszystko w wyglądzie tego ptaka jest harmonijne – czarna linia na żółtym brzuchu i wydłużony ogonek, a do tego czarny łepek, z wyrazistymi białymi plamami pod oczyma. W takim momencie, okryte wilgotnym pyłkiem śnieżnym, sikory wyglądają zjawiskowo i mogą śmiało konkurować w konkursie piękności z gilami, dzwońcami czy grubodziobami. Jak zwykle podczas obserwacji ornitologicznych naszła mnie refleksja innego rodzaju i przypomniała mi się wczorajsza noc, kiedy to nie mogąc spać, sięgnąłem po książkę Jana Garewicza pt. Schopenhauer. To wybór pism słynnego pesymisty i do tego spory tekst niezwykle fachowego komentarza – nie miałem siły na dłuższą lekturę, więc skupiłem się na odtworzeniu w pamięci biografii filozofa. Z tą różowawą książką obcowałem wielokrotnie i teraz chciałem się finalnie zmęczyć, by nadszedł sen, a przy tym może znaleźć jakąś ciekawostkę, o której zapomniałem. I rzeczywiście – znacząca dla mnie była wzmianka o habilitacji filozofa, w obliczu samego Hegla i sporym kłopocie z akceptacją podczas kolokwium. W jakiś sposób komponowało się to z wiadomościami na temat recepcji i powolnego zdobywania uznania, słabej sprzedaży pism, a potem jednak wybuchu zasłużonej sławy. Patrząc na żwawą sikorkę bogatkę myślałem o tym, że każde istnienie walczy w naszym świecie o ciągłość egzystencji, każdy byt musi potwierdzać swoją żywotność w obliczu chłodu, zagrożeń i nieustającej walki przeciwstawnych sił. Moja najważniejsza walka też już się zaczęła…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: