Na początku stycznia zaobserwowałem sporo stad sikor ubogich (Poecile palustris), nazywanych też szarytkami, błotniczkami lub sikorami trzcinnymi. Zwykle prawie niedostrzegalne, prowadzące samotniczy tryb życia, jak wiele wróblowatych, łączą się w stada i dają się długo obserwować. Zaopatrzony w lornetkę, podchodziłem je na jakieś dwadzieścia kroków i z przyjemnością obserwowałem jak przeskakują z gałązki na gałązkę albo jak wstrząsając się (charakterystyczna cecha wszystkich ptaków z grupy Paridae, czyli sikor) sondują przestrzeń dookolną. Ich życie to nieustanny ruch, ciągłe podskoki i przekrzywienia głowy, a potem szybkie, krótkie przeloty do sąsiedniej kępy, na gałąź pobliskiego drzewa, ku jakimś płotom, rynnom, dachom i kominom. Stara mapa ornitologiczna brytyjskiego przyrodnika Alfreda Russela Wallace’a z 1895 roku wskazywała, że sikory te zamieszkują całą Eurazję, ale dokumentowała też rozdzielenie najgęstszych areałów występowania w południowej Europie oraz na pograniczu Mongolii i Mandżurii, spowodowane zapewne ostatnim najsurowszym zlodowaceniem. Szarytki są niewielkimi ptakami, wielkości modraszki, z charakterystyczną czarną „czapeczką” na głowie i takim samym „języczkiem” na podgardlu. Mają też białe „policzki” i krótki, czarny dziób, a ubarwienie piór jest szarawe, czasem kremowe. Szarytka niewiele różni się od swojej krewnej czarnogłówki (Poecile montanus), jej piórka na skrzydłach układają się w misterne linie, a pazurki mają niebieskawy odcień, współgrający z tonami barwnymi upierzenia i puchu. Po zimie można ją spotkać przede wszystkim na skraju lasów mieszanych, w parkach i na cmentarzach, na których nasadzono zróżnicowaną roślinność. Żywi się owadami, które często ściga w locie i wydobywa zza załomów kory drzewnej, a także skruszałymi na mrozie owocami i jagodami. Zwinna i ruchliwa, częściej słyszana niż obserwowana, unika siedzib ludzkich i preferuje pustkowia z piętrową architekturą krzew i drzew. Przyglądałem się stadu sikor ubogich dosyć długo i zauważyłem jakąś dziwną osobność wszystkich ptaków w stadku, jakby połączyły się tylko od niechcenia, jakby już rwały się do tego, by się rozdzielić i poszybować ku swoim stałym areałom lęgowym.
Skomentuj