ŚWIAT STAROŻYTNY (XXIII)

Neron i Seneka

Neron i Seneka – rzeźba Eduardo Barróna z 1904 roku – Prado, Madryt

Lucius Annaeus Seneca Minor (ok. 4 p.n.e–65 r. n.e) w pamięci potomnych pozostał jako nauczyciel Nerona i autor licznych prac literackich, spośród których najwyżej ceni się dialogi filozoficzne i listy moralne. Znacznie niżej wartościuje się dramaty i inne prace, choć opracowania zagadnień przyrodniczych w wielu partiach nie straciły na aktualności. Jeden z najbardziej znanych rzymskich filozofów i retorów, w młodości miał problemy zdrowotne i z tego powodu podróżował do ciepłego Egiptu i licznych uzdrowisk. Szybko też dał się poznać jako nieustępliwy dyskutant i krytyk władzy, za co został nawet zesłany przez cesarza Klaudiusza na Korsykę. Jako stoik wywarł ogromny wpływ na chrześcijaństwo, ale niestety nie udało mu się pohamować temperamentu Nerona, który ostatecznie oskarżył go o udział w spisku Pizona i w 65 roku naszej ery zmusił do popełnienia samobójstwa. Wraz z nim życie odebrali sobie tak znaczący politycy i pisarze rzymscy jak jego bratanek Marcus Annaeus Lucanus (Lukan) i Gajusz Petroniusz, zwany Arbitrem. Jako człowiek wielkiego umysłu, potrafił wytworzyć w sobie dystans do burzliwych wydarzeń, w których uczestniczył, coraz bardziej buntując się przeciwko zbrodni i przemocy. Może właśnie to, wydobyte z zakamarków przeszłości przez wychowanka i mordercę, stało się powodem ostatecznego nakazu. Powszechnie mówiło się w Rzymie o tym, że Seneka buntował się przeciwko krwawym rozrywkom, a szczególnie nie cierpiał walk gladiatorów, rozszarpywania chrześcijan przez dzikie zwierzęta w Koloseum czy zabijania w najokrutniejszy sposób pojmanych wrogów. Artyści różnych epok starali się oddać moment jego śmierci, próbowano też tworzyć wizualizacje postaci, która w antycznych i współczesnych przedstawieniach rzeźbiarskich czy malarskich znacznie się od siebie różni. A mierzyli się z tym zadaniem tacy sławni malarze jak Rubens, Vignon, David, Perrin czy Giordano, za każdym razem ukazując człowieka steranego wiekiem i śmiało patrzącego w dal nieuchronnego przeznaczenia – wiemy wszakże, że w chwili odejścia ze świata miał sześćdziesiąt dziewięć lat. Jakkolwiek byśmy sobie nie wyobrażali tego człowieka – czy to jako otyłego, łysego, czy może obdarzonego przez naturę bujnymi włosami i szczupłego, dzisiaj już nie rozstrzygniemy jak wyglądał, a poszczególne propozycje mają tylko walor artystyczny i pozwalają jedynie snuć domysły.

Jak wyglądał filozof

Jak wyglądał filozof po lewej popiersie Jeana Paula Grandmonta, po prawej szkic Paula Rubensa

Spośród listów dydaktycznych Seneki uwagę zwraca już pierwszy tekst zbioru, w którym przestrzega on by młodszy przyjaciel szanował dany mu czas: Tak czyń, mój Lucyliuszu: ochraniaj siebie dla siebie i skupiaj, a oszczędzaj czas, który Ci dotąd albo zabierano, albo podkradano, albo który przepadał. Bądź przekonany, że tak jest, jak piszę: jedne chwile są nam wydzierane, inne podkradane, a inne się wymykają, i jeżeli chcesz się nad tym zastanowić, to się przekonasz, że największa część życia mija w ten sposób, że źle robimy, wielka część – że nic nie robimy, a całe życie upływa na tym, że co innego robimy. (List antyczny, oprac. i przeł. Jerzy Schnayder, Wrocław 2006, s. 172–173) Choć listy te są wyimaginowane i mają charakter filozoficzny, dotykają najistotniejszych kategorii naszego życia i wskazują na liczne wypaczenia w jego obrębie. Trudno się dziwić, że w pierwszym tekście pojawia się sprawa tak fundamentalna jak upływ czasu – utraty czegoś czego nie ma, a zarazem czegoś, co jest istotą wszystkiego. Ludzie zapominają, że w chwili urodzin uruchomiony został zegar osobowy, który przestanie odmierzać czas w chwili śmierci – zajmując się tysiącami, milionami spraw życiowych nie przeliczają ich na konkretne jednostki czasowe. Wschód i zachód słońca jest dla nich zdarzeniem atmosferycznym, w najlepszym przypadku astronomicznym, a jakże rzadko pojawia się uściślenie temporalne. Co prawda stale posługujemy się kalendarzem, podzielonym na okresy lunarne (miesiące) i solarne (lata), ale jakże chętnie zapominamy o samym czasie, który symbolizują. Seneka zauważa, że ogrom naszych dni i nocy wypełniony jest lenistwem, a tylko niewielki wycinek przyporządkować możemy jakiejś konkretnej i twórczej aktywności. Może dlatego w pisarskich biografiach wielkich ludzi znajdziemy tyle stron mówiących o przezwyciężaniu bezsiły, o walce z poczuciem przegrania i niemożności, z depresją i chęcią ulżenia sobie w najprostszy z możliwych sposobów. Giganci ludzkości zwykle miewali najwięcej problemów z marnotrawionym czasem, może też dlatego tworzyli w zapamiętaniu i natchnieniu, czując, że ich dni są policzone. Tak było z Mozartem, który trwonił godziny na gry hazardowe, miotał się między knajpą a łożem rozpusty, a potem w niezwykłym tempie tworzył arcydzieła takie jak Zaczarowany flet, Don Giovanni, Wesele Figara, Uprowadzenie z seraju, dziesiątki symfonii i koncertów czy wreszcie monumentalne Requiem. Dzisiaj można tylko domniemywać, że gdyby jego życie nie skończyło się 5 grudnia 1791 roku, oprócz siedmiuset utworów, które stworzył, jeszcze wiele znakomitych kompozycji wydobyłby z nicości, obdarzając nimi ludzkość i ciesząc się zasłużoną sławą. Ale jednak bezsensownie trwonił święty czas, nie wiedząc, że żyć będzie tylko trzydzieści pięć lat i umrze w bólach, opuchnięty, może otruty, a może zarażony przez jakąś kobietę nieznaną chorobą lub po prostu wycieńczony licznymi hulankami.

Fragment obrazu Paula Rubensa przedstawiający śmierć Seneki

Fragment obrazu Paula Rubensa przedstawiający śmierć Seneki

Starożytny filozof pyta Lucylisza: Czy wskażesz mi takiego, kto by przypisywał czasowi jakąś wartość, kto by dzień cenił, kto by rozumiał, że codziennie umiera? W tym bowiem się mylimy, że śmierć widzimy przed sobą: wielka jej część już przeminęła. Ile tylko czasu mamy za sobą śmierć to posiada. (s. 173) Tak, ludzie zapominają o rozciągliwości śmierci, która przydarza się każdego dnia i co chwilę coś nam zabiera, z czegoś nas ograbia. Ciało ludzkie jest piecem chemicznym i rozbudowanym systemem kanalizacyjnym, ale ogień gaśnie, a rurki powoli się zapychają i jak na razie nie wymyślono skutecznego systemu ich oczyszczania. Każdy organizm ma zakodowaną w genach wytrzymalność, jakby mapę tego, co się będzie wydarzać i do czego doprowadzi nadmierne eksploatowanie sił w młodości, w wieku średnim i w latach późniejszych. Nie bez powodu natura ulokowała mechanizmy prokreacyjne w momencie naszej eksplodującej witalności – paradoksalnie jest to też czas największej nieświadomości, kierowania się intuicją i wybierania rozwiązań przypadkowych. Sportowiec biegający wokół stadionu, piłkarz na boisku czy atleta dźwigający ciężary, nie biorą pod uwagę konsekwencji eksploatacji organizmu dla przyszłości. Nie bez powodu pojawia się u takich ludzi tyle zwyrodnień stawów, chorób kości czy żył – delikatne ciało można przystosować do wysiłku ponad jego siły, ale kiedyś trzeba będzie za to zapłacić. W takim rozumieniu – przypomina Seneka – śmierć zabiera nam codziennie cząstkę nas, a żywa świadomość zakłamuje owo powolne i nieuchronne umieranie. Oddajemy pole bez walki, godzimy się na kolejną stratę czasu, gubimy to, co najcenniejsze i zamykamy dzień jak nieprzeczytaną księgę. Filozof czyni ze śmierci kolekcjonera, który wolno, ale sukcesywnie zbiera nasze chwile, gromadzi je, by nizać na niewidzialną nić. Tak czyni krajowiec z Wysp Towarzystwa, szukający pięknych muszli przy brzegu oceanu i nadziewający je na sznur, by stworzyć naszyjnik dla ukochanej kobiety. Tak postępuje malarz, który miesza na palecie wiele kolorów by uzyskać lazur, turkus lub amarant, a potem przenieść barwy na płótno i tak robi kolekcjoner znaczków pocztowych, monet, lśniących kamieni – to jest kompletowanie zbioru, niepowtarzalnego i przyciągającego uwagę osób postronnych. Tak samo czyni śmierć z ludzkimi chwilami, cierpliwie gromadząc sekundę po sekundzie, minutę po minucie i dzień po dniu – tak postępuje ostateczność z bytami zakorzenionymi w czasie i mającymi do przeżycia określoną ilość lat (obiegów malutkiej Ziemi wokół potężnego Słońca). Ostateczne zatrzymanie czasu dla konkretnej osoby, nieodwracalność śmierci i natychmiastowy rozkład, są rodzajem potwierdzenia, że nic nie jest bezkarne, a każda szczęśliwa i twórcza chwila ma swoją cenę w wykazie tej, która zawsze wygrywa i nigdy nie daje szans w konfrontacji ze sobą. Czy o tym myślał twórca listu, gdy otwierał swoje żyły i czekał aż napłynie gęsta ciemność, a barwy i kształty znikną, tak jak wcześniej znikały w głębinach zmarnowanych chwil? Czy miał tyle czasu by to sobie jeszcze raz uświadomić, uczynić jakiś teatralny gest bez znaczenia albo uśmiechnąć się do osiągnięć życia, do zamykającej się przeszłości, która miała swoje wzloty i upadki.

Inna propozycja obrazu ostatnich chwil filozofa

Inna propozycja obrazu ostatnich chwil filozofa – Luca Giordano, 1648

Jeśli młody aktor, wzbudzający zachwyt tłumów, pojawiający się na okładkach kolorowych magazynów i w telewizyjnych programach, traci życie w wypadku samochodowym, wszyscy żałują tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby żył dłużej. Gdy piękna kobieta, wzgardzona przez kochanka, zakłada sobie sznur na szyję i żegna się przedwcześnie ze światem, rozlega się powszechne „ach…” – bo tyle jeszcze było przed nią, bo nie urodzi dzieci i nie pojawi się więcej pośród innych urodziwych ludzi. Przykłady można by tutaj mnożyć – James Dean, Elvis Presley, Marylin Monroe, Natalie Wood… ale to są przywołania fałszywe, bo odnoszące się do przesady medialnej, zbytniego celebrowania jakichś chwilowych sukcesów. A przecież takie straty zdarzają się codziennie, gdzieś w zagubionej pośród gór wiosce, w jakimś zakamarku wielkiego miasta, w kraju na tropikalnych wyspach i pośród mroźnego klimatu północy. Wszędzie leje się krew, mają miejsce groźne wypadki, starcy zakładają pętlę na szyję, a młodzieńcy stają przy torach kolejowych i czekają na pociąg – wszędzie i w każdej chwili kończy się czyjś czas i nawet ten wielki, kosmiczny przedział egzystencji, przypisywany słońcu, wielkim planetom i ziemi, kiedyś się zamknie dramatycznie pośród eksplozji i rozszerzającego się żaru, a potem stygnącego popiołu, astralnego pyłu. Seneka przestrzega zatem przyjaciela: Czyń więc, Lucyliuszu, to, co jak piszesz – czynisz: ogarniaj wszystkie godziny. Tak to się stanie, że mniej będziesz zależny od jutra, jeżeli na dzień dzisiejszy przyłożysz rękę. Gdy się sprawy życiowe odracza, życie szybko przemija. Wszystko, Lucyliuszu, jest nie nasze, tylko czas do nas należy. Tylko tę jedną rzecz, szybko mijającą i ruchliwą, natura dała nam w posiadanie. I taka jest też głupota ludzi, że kiedy osiągnęli to, co jest drobnostką, i to marną, co na pewno można zastąpić czym innym, pozwalają, by tym obciążono ich rachunek życiowy, ale nikt nie uważa, że cośkolwiek jest winien, kto zabrał nam czas, gdy tymczasem to jest jedyne, czego nawet wdzięczny człowiek nie może nam zwrócić. (s. 173) Dostrzeżenie życiowej drobnostki, która wydaje się nie wiadomo czym, nie jest łatwe, bo ludzie szukają ich i dążą do zaspokojenia swojego popytu na nie. Budowa domu, kupno pojazdu, zdobycie drogiej biżuterii czy ubioru, stają się celem życia, choć przecież nikt nie zabrał bogactw poza granicę śmierci. Kpi ona tak samo z miliardera, jak z biedaka, odbiera oddech temu, który żył pośród drogich sprzętów i temu, który miał tylko stół, krzesło i jedną szafę. Dlatego tacy niebezpieczni są – wskazuje Seneka – ludzie, którzy okradają nas ze skarbu najcenniejszego, z dobra podstawowego – z naznaczonego nam czasu. To są owe zbyt wydłużone lata edukacji, to są dążenia do uzyskania jakiegoś tytułu, to wreszcie mozolne budowanie jakiejś bezpiecznej enklawy. Ale upływający czas anihiluje wiedzę, tytuły nie mają znaczenia dla prawdziwych poszukiwaczy mądrości, a domy, zagrody, stylizowane ogrody, zmiecie pierwszy większy huragan, zdemoluje pożar lub wojna, zniszczy złodziej i zbieracz złomu. Istnienie szybko przemija i liczą się w nim tylko dobrze przeżyte chwile, jakieś zapatrzenia i wewnętrzne euforie, spotkania z naturą i kosmosem, a nade wszystko dobro wyrządzane innym ludziom.

Po lewej rzeźba z epoki, po prawej śmierć Seneki według norymberskiej Liber cronicarum z 1493 roku

Po lewej rzeźba z epoki, po prawej śmierć Seneki według norymberskiej Liber cronicarum z 1493 roku

Łatwo udziela się rad i wskazuje jakieś rozwiązania, ale ważna jest też praktyka i doświadczenie, Seneka poddaje zatem ocenie także własne uczynki: Zapytasz może, co ja sam robię, który Ci takich nauk udzielam? Wyznam Ci otwarcie: to, co trafia się u człowieka zamożnego, ale przy tym dokładnego, spotyka się i u mnie: zgadza się rachunek moich wydatków. Nie mogę powiedzieć, że wcale czasu nie roztrwoniłem, ale powiem co tracę, dlaczego i w jaki sposób; podam przyczyny mojego ubóstwa. Dzieje się ze mną to, co z większością ludzi, którzy nie z własnej woli zeszli na biedaków: wszyscy im przebaczają, ale nikt nie pomaga. Więc jakże to? Nie uważam za biedaka tego, któremu wystarcza jakakolwiek ilość: Ty jednak, życzę sobie tego, ratuj, co Twoje, i zacznij, póki czas. Bo jak to dostrzegli nasi przodkowie, „spóźniona to oszczędność na dnie skrzyni”. Bo na dnie nie tylko malutko zostaje, ale także to, co najgorsze. Żegnaj. (s. 173–174) Powszechnie wiadomo, że starsi ludzie pragną udzielać rad młodym ludziom i równie oczywiste jest to, że ci ostatni lekceważą wszelkie napomknienia i wskazania. Młodość jest dzika, rzadko analizuje samą siebie, jest impulsywna i nie licząca się z konsekwencjami – gdzie tam jej przyjdzie do głowy liczyć chwile i planować jakieś ruchy w czasie, przecież ona nieustannie łaknie ekscytujących doznań. Seneka przyznaje, że też popełnił błędy, ale sytuacja, w której się znalazł pozwala mu pouczać Lucyliusza i wskazywać niebezpieczeństwa. Metafora pustej skrzyni, przejęta przez Senekę z Prac i dni Hezjoda, jest niezwykle wymowna, ale może trafić tylko do wyobraźni kogoś, kto czerpał bez umiaru ze zgromadzonych w niej dóbr, aż znalazł się w sytuacji, która nakazała mu czynić daleko idące oszczędności. Młodzieniec może dopiero kupił pierwszą swoją skrzynię i pragnie gromadzić w niej skarby, trudno mu zatem zrozumieć rady doświadczonego retora. Oszczędność, to zachowywanie umiaru w wydatkach i dbanie o równowagę tego, co dostajemy i tego, co wydajemy – młodzieńcy i dziewczęta uwielbiają wydawać pieniądze, stale też mają ich za mało, a jeśli trafi się pośród nich ktoś rozsądniejszy, kto pragnie zachować dłużej w kieszeni jakieś środki, uznany zostaje za sknerę. Prawdę powiedziawszy nikt nie uczy ich gromadzenia kapitału, tak by pracował na siebie i był nienaruszalny dla przyszłych lat. Z góry zakładają, że będzie się im wiodło, a jako taka stabilizacja nigdy się nie skończy, dzień będzie podobny do dnia, a przygody stanowić będą sens nieskończonej egzystencji. Seneka już wie, że kiedyś sięgną do skrzyni i nie znajdą w niej środków by kontynuować hulanki i oddawać się uciechom. Szybko odejdą od nich towarzysze uczt, a ich kobiety znajdą sobie zamożniejszych donatorów, będą się wylegiwać na marmurowych ławach i z rozkoszą jeść słodkie owoce winogrona i pić wino białe i czerwone.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: