ODNOWIENIE

Corvus_cornix_(Scops)

Mieszaniec wrony siwej i czarnowrona z wyraźnie zaczernionym brzuchem – za Wikipedią

Wchodzę w ośnieżony las, wędruje przez pola i nieużytki, staram się utrzymać w pionie na oblodzonych drogach. Zima nie jest moją ulubioną porą roku, ale cenię tę aurę odświętności, nagłego odnowienia wszystkiego, przykrycia brudów, śmieci i nierówności gruntu. Po opadach śniegu wszystko zdaje się być czystsze, odgrodzone barierą bieli, otoczone powłoką lodu – wtedy ruszam do lasu, przystaję nad brzegami Wisły, przyglądam się naturze w jej nowej odsłonie. Moja świadomość wyostrza się, a nawet błahe zdarzenie potrafi na długi czas przykuć moją uwagę. Oto na czubku jednej z olch przysiadła duża wrona i patroluje przestrzenie wokół niej, przygląda się światu i szuka potencjalnych ofiar, jakichś porzuconych cząstek pokarmu, miejsc, które mogą być obietnicą sutego posiłku. To może też być mieszaniec wrony siwej i czarnowrona, bo podbrzusze ma dziwnie brudnawe, zaczernione. Zastygam w bezruchu i patrzę na tego drapieżnika z zaciekawieniem, notując regularne przekrzywienia głowy, poruszenia skrzydeł i unoszenie dzioba do góry. Jej świat opiera się na dwóch zasadach – przede wszystkim na szukaniu pokarmów i na cyklicznym rozmnażaniu. Zabijanie zostało tutaj wpisane w elementarną potrzebę przetrwania i nie wiąże się z żadnymi zasadami moralnymi, wahaniami i regułami. Mniejsze ptaki, płazy, gady i bezkręgowce, które można zabić, stają czymś równie bezdusznym jak stary kawałek chleba, ziarna zboża, pozostałe na polu po żniwach, czy rozkładający się  jeż. Stoję spokojnie, ubrany ciepło, zabezpieczony przed wiatrem i patrzę na ptaka, który uchodzi za powszechnego i mało atrakcyjnego, ale może być ciekawy, gdy widzi się jego przystosowanie do życia w nieprzyjaznym świecie. Ma swoje elementy organiczne, płynie w nim krew, funkcjonują poszczególne narządy, a niewielki mózg kontroluje wszystko i finalnie utrzymuje ten skomplikowany mechanizm na szczycie drzewa. Pomiędzy mną i wroną powstaje rodzaj związku energetycznego – płynie przekaz z jednego ośrodka dowodzenia do drugiego, a jednocześnie nie do sforsowania jest bariera pomiędzy tym co ludzkie, a tym, co ptasie. Śnieg pada dość intensywnie, co jakiś czas nasila się wiatr, a to – zdawać by się mogło – zwykłe zdarzenie, przykuwa moją uwagę i każe czekać na jakiś dalszy ciąg. Pomiędzy drzewami widzę ogromne płaszczyzny błękitu, a na zachodzie zaczyna pojawiać się krwawa łuna, rozpadająca się na bokach na barwy składowe. Jeszcze godzina, dwie, nadejdzie całkowita ciemność i wrona wróci do gniazda, albo spowolni procesy życiowe i przeczeka noc na jakiejś gałęzi. Wrona wydaje z siebie trzy chrapliwe kraknięcia, odbija się od gałęzi i majestatycznie odlatuje w stronę czarnego lasu. Odwracam się na pięcie, ustalam kierunek marszu i powoli przemierzam dalsze przestrzenie zimna, bieli, lodowatej przestrzeni, która ma tyle odcieni i tyle zdarzeń rozgrywa się w niej od świtu do zmierzchu.

Dodaj komentarz