Żołna zwyczajna (Merops apiaster) to bardzo płochliwy ptak, chwytający w locie błonkówki, chrząszcze, motyle, muchówki i owady prostoskrzydłe. Pszczoły, szerszenie i osy miażdży zwykle końcem ostrego dzioba, by uniknąć użądlenia. Nieprawdziwe są jednak opowieści o tym, że ptaki te potrafią zniszczyć całe pszczele rodziny czy dostawać się do uli. Żywiąc się licznymi owadami, żołny chwytają niewiele pszczół miodnych, a łakomym kąskiem dla nich są też ważki i trzmiele, tłuste larwy i duże owady opancerzone. Te barwne cuda natury zamieszkują południową Europę i u nas osiedlają się rzadko, głównie na Podkarpaciu i Dolnym Śląsku. Ruchliwe pary budują długie nory na wielkich urwiskach i głównie przy nich są obserwowane, choć nowoczesne aparaty fotograficzne pozwalają też „upolować” je podczas odpoczynku, na łąkach, na gałęziach drzew czy drutach instalacji elektrycznych. Natkniemy się na nie także w południowej Azji, a podczas zimowania, w Afryce, na południe od Sahary. Natura obdarzyła żołny przepięknym ubarwieniem, w którym główną rolę gra turkus, żółcień i kolor rdzawy, który czasem interpretuje się jako barwę złotą. Ptak osiąga długość dwudziestu pięciu centymetrów, a rozpiętość długich skrzydeł sięga pół metra. Zwykle składa w norze pięć lub sześć jaj, z których wykluwają się młode osobniki, gotowe do opuszczenia schronienia po trzydziestu dniach. Żołny objęte zostały w Polsce całkowitą ochroną gatunkową, ale mogą ginąć w pojedynkach ze skrzydlatymi drapieżnikami i sprytnymi zwierzętami futerkowymi, zakradającymi się do nor po pniach drzew lub wystających głazach. Szczególnie widowiskowe są duże stada tych ptaków, gdy gromadzą się przed przelotem do ciepłych krajów, ale pojedyncze osobniki też potrafią zachwycić pośród natury. Fotografowie, którzy chcieliby uwiecznić na zdjęciach ich piękno muszą być bardzo cierpliwi, dobrze zakamuflowani w specjalnych kryjówkach i muszą dysponować najlepszym sprzętem. Efekty ich pracy bywają jednak zdumiewające, co może poświadczyć jedno ze zdjęć dostępnych w Internecie, które zamieszczam też na moim blogu.
Skomentuj