Już w czasach babilońsko-asyryjskich pisywano listy, które miewały wieloraki charakter – od rodzinnych napomknień, poprzez dyspozycje wojskowe, do oficjalnych edyktów władców. W czasach greckich list zyskał literacką formę, a nawet wykładnię gatunkową, którą stworzył Demetriusz, żyjący w pierwszym wieku naszej ery. Pisywano najczęściej w związku jakimiś wydarzeniami, ale też wydawano polecenia, proszono o przysłanie czegoś, zapewniano o miłości, przyjaźni lub grożono wrogom. Prawie anonimowy Ateńczyk Mnezjergos takie słowa kierował do swoich domowników: Jeżeli chcecie, przyślijcie może jakąś kołdrę lub owczą skórę, albo kozią, jak najzwyklejszą i bez sierści – oraz grube podeszwy. Oddam przy sposobności. (List antyczny, s. 3) Dziwne bywają koleje ludzkich losów, ale też słowa mają swoją historię – tutaj, przekazana została następnym wiekom, prosta prośba niezamożnego rzemieślnika, o czym najdobitniej świadczy charakter jego potrzeb. Może wybrał się gdzieś daleko ze swymi garnkami i wazami, może zaskoczyły go chłody, które zdarzają się w nocy także w upalnej Grecji. Ten fragment listu jest jakby rześkim powiewem prawdy z czasów, które dawno minęły, miały swoje wojny, wielkie wyprawy, artystów i awanturników, ludzi prawych i niczym się nie wyróżniających. Ślepy traf historii spowodował, że ów Mnezjergos – jakby przedstawiciel milionów bezimiennych cząstek ludzkości – przetrwał do naszych czasów i jeszcze ocalała ta jego prosta prośba. Nie wiemy czy owcza lub kozia skóra oraz grube sandały zostały wysłane, ale pewnym jest, że taka sytuacja miała miejsce gdzieś w okolicach czwartego wieku przed naszą erą. List ten zapisany został na ołowianej tabliczce, znalezionej niedaleko Aten i uważany jest za najstarszy przekaz epistolarny Starożytnej Grecji. Ateńczyk prosił też o zaniesienie czegoś na targowisko garncarzy, obwieszczał, że jest zdrowy i życzył tego samego swoim domownikom. To taka przedwieczna forma krótkiej wiadomości, przekazanej w jakiś, w miarę szybki sposób, którą porównać możemy do współczesnego sms-a…
W liście z trzeciego wieku przed naszą erą, zachowanym na papirusie, pojawiają się jakże odmienne prośby. Kieruje je do Ptolomeusza niejaki Demofon, prosząc: Przyślij nam w jakikolwiek sposób fletnistę Petoyosa, mającego flet frygijski i inne, a jeżeli wypadnie coś zapłacić, wyłóż, ode mnie zaś otrzymasz. Przyślij nam także Zenobiosa zniewieściałego, który ma tympan i cymbały, i kastaniety; potrzebne są kobietom do ofiary. Niech ma również szatę jak najwytworniejszą. Weź też kozła od Aristiona i przyślij nam. A niewolnika, jeśli go przechwycił, oddaj Semftesowi, aby go nam dostarczył. Prześlij nam i serów, ile będziesz mógł, nowe naczynia gliniane i rozmaite jarzyny i jeżeli masz – ryby. Bądź zdrów. Załaduj to i strażników, którzy będą eskortować statek. (List antyczny, s.4) Tak oto wygląda starożytne przygotowanie do imprezy… W tamtych czasach najczęściej bawiono się przy muzyce fletów i pośród nich najwyżej ceniono frygijskie, z dwoma piszczałkami. Tympan to rodzaj bębna o dwóch membranach, obciągniętego koźlą skórą lub pergaminem. Potrzebne też były cymbały i kastaniety, więc gospodarz zaplanował wykonanie złożonych utworów muzycznych. Później, jeszcze w epoce baroku komponowano muzykę, przy której spożywano posiłki, a najsłynniejsza jest chyba Tafelmusik Georga Philippa Telemanna. Ale tutaj chodziło też o zabawę, i to suto zakrapianą winem, no bo do czego miałyby służyć te nowe naczynia gliniane i po co „zniewieściały Zenobios” miałby ubierać tak paradną szatę…? Przywoływany tutaj list jest też rodzajem wyroku śmierci dla biednego kozła, bliżej nieokreślonego Aristiona, który zapewne został zabity i upieczony, a potem stał się ozdobą uczty. Człowiek jest drapieżnikiem i od dawien dawna pozbawiał życia miliony istot. Codziennie trwa ten ciągnący się przez wieki mord i każdy z nas ma na sumieniu zjedzenie iluś tam ptaków, ryb, krów i świń, czasem jakichś zwierząt dziwnych i egzotycznych. Dzięki staremu przekazowi dowiadujemy się co jedzono w czasach Demofona i zadziwiająco bliskie to jest współczesnym wykazom zdrowej żywności. Sery i ryby, różne jarzyny, zawierające mało tłuszczu mięso kozła, a do tego wino, o którego walorach zdrowotnych mówili wielokrotnie medycy wszystkich wieków. Właśnie – muszę wstać od komputera i nalać sobie solidną szklankę mojego ulubionego chardonnay. No… teraz mogę pisać dalej…
Przenieśmy się teraz do hellenistycznego Egiptu w drugiej połowie drugiego wieku przed Chrystusem i pochylmy się nad listem zawiedzionej żony, imieniem Isias: Jeżeli zdrów jesteś i wszystko idzie według twego życzenia, to byłoby tak, jak o to ciągle modlę się do bogów. Ja sama jestem zdrowa, także nasze dziecię, a wszyscy w domu ciągle wspominają Ciebie. Otrzymawszy Twój list z rąk Horosa, w którym donosisz, że znajdujesz się zamknięty w Serapeum w Memfis, zaraz dziękowałam bogom za Twoje zdrowie, ale teraz niepokoję się, gdyż nie przyjeżdżasz, choć wrócili wszyscy, którzy tam się zamknęli. Ja i Twoje dziecię przetrzymaliśmy sytuację wytworzoną z tego powodu, ale popadłam w skrajną nędzę ze względu na wysokie ceny zboża i wydaje mi się, że mogłabym nieco odetchnąć, gdybyś przynajmniej teraz przyjechał, ale Ty ani nie myślisz o powrocie, ani się nie troszczysz o nasze położenie. (List antyczny, s. 6-7) Biedna kobieta pisze jak najłagodniej, ale z jej słów wyziera rozpacz – nie ma z czego żyć, nie ma za co wyżywić i wychować dziecko i skazana jest na czekanie. Małżonek tymczasem bawi gdzieś daleko i ani myśli wracać, pisał coś o uwięzieniu, jakoś tam o sobie donosił, ale wciąż nie wiadomo co się z nim dzieje. Wiele mogło być powodów takiego postępowania, bo przecież mężczyźni w starożytności byli kimś lepszym od kobiet i stanowili piękne trofeum w sieci różnych żeńskich intryg. Może zatem ów mąż został złowiony przez inną, piękniejszą damę, a może po prostu nie miał środków do życia i zapłaty za podróż. Może wstydził się wracać z pustymi rękoma i pozostawał w oddaleniu, licząc na poprawę sytuacji finansowej. Ale przecież, gdy był ze swoją Isias, także nie za bardzo się starał, co jego kobieta wyrzuca mu w dalszej części listu: Bo kiedy jeszcze tu byłeś, już odczuwałam wielkie braki, a cóż dopiero po tak długim czasie i w takich okolicznościach, gdy Ty nic nie przysyłasz; kiedy ponadto Horos, który przywiózł mi ten list, zawiadomił mnie, że Cię wypuszczono z zamknięcia, to całkiem jestem zmartwiona. (Tamże, s. 7) Wyrzuty i napomknienia, ale ubrane w subtelną formę, która ma przypominać o obowiązkach i zapewniać o dozgonnej miłości. Odważna musiała być ta kobieta, albo bardzo już zdeterminowana, że pozwoliła sobie na tak jawne wyliczenie zaniedbań swojego męża. Na koniec nie pozostaje jej nic innego, jak powołać się na solidarność damską i zagrozić reakcją matki beztroskiego małżonka. Tak teściowa staje się jej sojuszniczką w biedzie i zapewne pomstuje na syna, inaczej jej synowa nie odważyłaby się pisać: Doprawdy, skoro i Twoja matka tym się właśnie trapi, dobrze zrobisz, jeżeli ze względu na nią i na nas przyjedziesz do miasta, chyba że coś pilniejszego Cię zatrzymuje. Będziemy Ci wdzięczni, jeżeli zadbasz o siebie, abyś był zdrów. (Tamże) Nie wiem czy mąż zdecydował się wrócić do żony, czy też porzucił ją na dobre, stworzył nowy dom i nie przejmował się ostrzeżeniami Isias i delikatnymi, ale jakże wymownymi przywołaniami matki. Miłość bywa nieobliczalna, razi jak grom i potrafi w parę chwil zburzyć to, co ludzie budowali przez lata i chcieli uczynić fundamentem rodzinnej egzystencji. Wiem coś o tym…
Jakże odmiennie zachowuje się inny mąż, który dla zarobku, pod koniec pierwszego wieku przed naszą erą, pojechał do Aleksandrii i długo nie dawał znaku życia. Zgodnie z wymogami epoki, zwracając się do żony jak do siostry, pisze: Hilarion śle serdeczne pozdrowienia siostrze Alis, pani matce Berus i małemu Apollonkowi. Dowiedz się, że jeszcze i teraz jestem w Aleksandrii. Nie martw się, jeżeli wszyscy gromadnie wracają, a ja zostaję w Aleksandrii. Proszę Cię i upominam: dbaj o dziecko, a gdy tylko dostaniemy wynagrodzenie, poślę Ci na miejsce. Jeżeli szczęśliwie urodzisz, jeżeli to będzie chłopiec, zostaw go przy życiu, gdy dziewczynka – porzuć. Powiedziałaś do Afrodisias: „Nie zapomnij o mnie!” Jakżesz ja mogę Ciebie zapomnieć! A więc proszę Cię, abyś się nie martwiła. (List antyczny, s. 7-8) Jakże czuły jest ton tego listu i jak prawdziwie brzmią zapewnienia mężczyzny, który chyba autentycznie kochał swoją żonę. Pragnął zapewnić jej dostatni byt i dlatego – jak wielu mężczyzn w wielu epokach – ruszył daleko od domu i znalazł pracę. Jednocześnie jakże okrutny wydaje nam się dzisiaj jego nakaz, by żona porzuciła noworodka płci żeńskiej. Pamiętajmy jednak, że w starożytności obowiązywały inne prawa i takie zachowania były często praktykowane, a kobiety – choć cierpiały – pozbywały się urodzonych córek. Społeczeństwo oparte na patriarchacie poniżało i stale podkreślało ich niższą rolę w tamtym świecie. Niestety także i dzisiaj w różnych rodzinach zdarzają się mężowie, którzy chcą dominować i skazują żony na cierpienie. Jednym z elementów takiej bezwzględnej gry są środki finansowe, których pozbawiają żon, albo którymi tak je szachują, że kobiety gotowe są zrobić wszystko i godzą się na poniżenie. Tacy mężowie ustawiają się w jednym szeregu z okrutnymi ludźmi epok dawnych i niewiele różnią się od tego Hilariona, który nakazuje pozbyć się córki, tak jakby ordynował wyrzucenie zepsutego sandała lub oczyszczenie stajni. Sądzić jednak można, że owa ukochana małżonka była dla niego tak ważna, że w imię ich miłości, mogła wyjednać ocalenie córki i pojawienie się w ich domu jeszcze jednej osoby do wykarmienia, przyodziania i wykształcenia. O bogowie, zapewne zadbaliście o to nienarodzone dziecię i tak pokierowaliście losami tych rodziców, że nawet jeśli urodziła się dziewczynka, to żyła ona w szczęściu, znalazła swoją połówkę jabłka, urodziła mężnych synów i doczekała szczęśliwej starości pośród mroków i prześwitów starożytności. Tylko gdzie są dzisiaj ci starożytni bogowie i co zostało z ich kultu, z przekonania całych pokoleń, że istnieją, zasiadają na Olimpie i kierują ludzkimi dziejami? Tak samo jak ludzie tamtych czasów, przepadli, odeszli i nic nie zostało z ich dawnej siły. Tylko kamienne wyobrażenia i przekazy, tylko pustka pośród niegdyś zaludnionych i tętniących życiem przestrzeni.
Skomentuj