Cały dzień przy komputerze. Pisałem artykuł na konferencję poświęconą pięknu Słowackiego. Odbędzie się ona w przyszłym tygodniu w Białymstoku i wybieram się na nią z referatem poświęconym klarowności obrazów w poematach tego twórcy. Do pewnego momentu pracowałem zrywami, ale teraz polubiłem systematyczną pracą literacką, naukową, biblioteczną. Każdy pracownik uniwersytetu ma prawo do spokojnej kwerendy i jakiekolwiek próby jej zakłócania przez barbarzyńców nauki, mają wydźwięk patologiczny. Nasze uniwersytety niestety nie chronią spokoju pracy naukowej, a rzecznicy dyscyplinarni rzadko angażują się w konflikty na wydziałach. Powinno się to jak najszybciej zmienić, bo jakikolwiek rozwój naukowy możliwy jest w sytuacji, gdy pracownik, cały zespół, konkretna katedra – spokojnie, krok po kroku, podążają do przodu. Po pracy wyszedłem na powietrze i zrobił niewielką rundkę chodnikami osiedlowymi. Jest ciepło, pachną kwiaty drzew owocowych, bzy i inne krzewy. Księżyc wyrazisty na jeszcze niebieskim niebie, w drugiej kwadrze. Słońce już zaszło za horyzont i tylko żółtawa poświata znaczy miejsce, gdzie powoli spływało za wzgórza. Oddycham pełną piersią i powoli wracam do domu. Jeszcze mam sporo do zrobienia…
Zawieruszona said,
2009/05/04 @ 17:22
Pozostaje tylko życzyć zadowolenia z przygotowywanego referatu 😉